Przekładane od 2010 roku wybory samorządowe okazały się porażką rządzącego na Zachodnim Brzegu Fatahu. Spośród 353 okręgów wyborczych, tylko w 93 odbyło się w sobotę głosowanie. W pozostałych miejscach albo nie zgłosili się żadni kandydaci, albo rodziny dogadały się między sobą, kto ma ich reprezentować w lokalnych radach. Spośród 11 głównych palestyńskich miast, Fatah wygrał w sześciu. W czterech władzę przejęli rozłamowcy z Fatahu, a w Betlejem niezależni i lewicowi kandydaci. Do głosowania uprawnionych było około pół miliona Palestyńczyków. Frekwencja wyniosła zaledwie 55 procent. To, że prawie połowa wyborców została w domu wynika m.in. z tego, że radykalny Hamas rządzący w Strefie Gazy wezwał do bojkotu wyborów. W konserwatywnym Hebronie, gdzie Hamas cieszy się popularnością, frekwencja była wyjątkowo niska - do urn poszło tylko 33 procent uprawnionych, a głosowanie wygrał Fatah. Konflikt między Fatahem a Hamasem trwa od 2007 roku. Mimo intensywnych negocjacji i żądań palestyńskiej ulicy, by zakończyć wewnętrzny spór, skłóconym partiom nie udało się osiągnąć porozumienia. Aresztowania członków Hamasu na Zachodnim Brzegu przez rządzący tam Fatah, podsycił jedynie spór. Liderzy Hamasu zarzucili Fatahowi, że wybory odbywają się w atmosferze politycznej nagonki, bo wystawienie kandydatów na Zachodnim Brzegu to narażanie ich na aresztowania albo przez palestyńską policję albo przez izraelskie wojsko. Aresztowania krytyków obecnych władz Autonomii Palestyńskiej (AP) wywołały też krytykę palestyńskich organizacji pozarządowych. Palestyńskie Centrum Praw Człowieka w oświadczeniu opublikowanym przed wyborami wyraziło zaniepokojenie, że wybory odbędą się w kontekście "ograniczania publicznej wolności and trwających szeroko zakrojonych naruszeń praw człowieka przez władze AP". Wybory bojkotowane przez Hamas okazały się więc rozgrywką między Fatahem, rozłamowcami z Fatahu i mniejszymi lewicowymi partiami. Palestyńska agencja Maan zwraca uwagę, że przegrana Fatahu to oznaka frustracji Palestyńczyków obecnym systemem politycznym i rządzącą partią. Jej pozycję podkopały też protesty społeczne przeciwko rosnącym kosztom życia, które przetoczyły się przez Zachodni Brzeg we wrześniu.