By zmierzyć wpływ zmian klimatycznych na tegoroczne wysokie temperatury w regionie Syberii, naukowcy biorący udział w inicjatywie World Weather Attribution (WWA) przeprowadzili zaawansowane symulacje komputerowe. Porównanie dotyczyło współczesnego klimatu, czyli stanu globalnego ocieplenia o 1 st. Celsjusza, i hipotetycznych warunków, w których ludzie nie emitowaliby gazów cieplarnianych do atmosfery. "Wyniki te pokazują, że zaczynamy doświadczać ekstremalnych zdarzeń, które nie miałyby prawie żadnych szans wydarzyć się bez śladu człowieka na systemie klimatycznym" - komentuje prof. Sonia Seneviratne z Wydziału Nauk o Systemach Środowiskowych ETH w Zurychu. Ryzyko wzrosło 600-krotnie Temperatury na Syberii od stycznia do czerwca były o 5 st. Celsjusza wyższe niż średnia. W czerwcu w rosyjskim Wierhojańsku odnotowano natomiast temperaturowy rekord (38 st. Celsjusza). Choć anomalie te nie były skutkiem wyłącznie działalności człowieka, naukowcy podkreślają, że bez niej najprawdopodobniej by nie wystąpiły. "Tym razem naukowcy wzięli pod lupę tegoroczną rekordową falę upałów na Syberii. Okazuje się, że o ile bez globalnego ocieplenia zjawisko takie mogłoby wystąpić średnio raz na 80 000 lat, to w aktualnych warunkach jego prawdopodobieństwo wzrosło 600-krotnie i statystycznie w obecnym klimacie może występować raz na 130 lat. To jeszcze nieregularne występowanie i wymaga wystąpienia specyficznych warunków pogodowych, jednak już nie tak wyjątkowych - a możemy oczekiwać, że wraz z postępowaniem ocieplenia klimatu fale upałów w różnych miejscach globu będą występować coraz częściej" - ocenia Marcin Popkiewicz z portalu naukaoklimacie.pl, analityk megatrendów i popularyzator nauki. Analiza naukowców z World Weather Attribution (WWA) wykazała, że bez wpływu człowieka na klimat średnie temperatury byłyby najprawdopodobniej o 2 st. Celsjusza niższe, niż miało to miejsce w tym roku. Skutki ocieplenia Tegoroczne upały przyczyniły się do skali pożarów na Syberii, których obszar oszacowano pod koniec czerwca na 1,15 mln hektarów. Naukowcy podkreślają w raporcie, że wiązało się to najprawdopodobniej z uwolnieniem ok. 56 mln ton dwutlenku węgla - to więcej niż wynosi roczna emisja niektórych krajów, np. Szwajcarii czy Norwegii. Związane z upałami topnienie wiecznej zmarzliny jest także obwiniane za jeden z najgorszych wycieków ropy w historii, do którego doszło pod koniec maja w rosyjskim Norylsku. "To badanie pokazuje, że nie tylko wysokość temperatury była niezwykle rzadka, ale także wzorce pogodowe, które ją powodowały. Przewiduje się, że blokada systemu pogodowego nad Uralem, która spowodowała dłuższy okres upałów, nasili się wraz ze zmianami klimatycznymi, prowadząc do większej liczby potencjalnie występujących zdarzeń tego typu" - mówi prof. Olga Zolina z Rosyjskiej Akademii Nauk. "Kontynuujemy badania nad tym, jak pożary, które płonęły na tysiącach hektarów, mogą również wpłynąć na klimat, ponieważ płomienie pompują dym i popiół do atmosfery" - podkreśla naukowczyni. "Zostało nam niewiele czasu na ustabilizowanie globalnego ocieplenia na poziomie, na którym zmiany klimatyczne pozostałyby w granicach Porozumienia paryskiego. Aby ustabilizować globalne ocieplenie na poziomie 1,5 st. Celsjusza, co nadal wiązałoby się z większym ryzykiem wystąpienia takich ekstremalnych upałów, musimy zmniejszyć naszą emisję CO2 o co najmniej połowę do 2030 roku" - ocenia prof. Sonia Seneviratne z ETH w Zurychu. Z pełnym raportem ekspertów ds. klimatu można zapoznać się tutaj. Sebastian Medoń, www.smoglab.pl