Kolejnym takim wydarzeniem na włoskim południu zajmie się prokuratura do walki z mafią i parlamentarna komisja antymafijna. Lokalny dziennik z Kalabrii podał w niedzielę, że w miejscowości Oppido Mamertina procesja z udziałem duchowieństwa, przedstawicieli władz i ludności zatrzymała się przed domem 82-letniego Peppe Mazzagattiego, jednego z głównych uczestników krwawych porachunków między kalabryjskimi klanami w latach 90. Z powodu stanu zdrowia karę dożywocia za zbrodnię mafijną odbywa on w domu. Według gazety "Quotidiano della Calabria" gdy procesja z figurą Matki Bożej Łaskawej zatrzymała się przed domem mafiosa, biorący w niej udział dowódca miejscowego posterunku karabinierów oddalił się, by - jak potem wyjaśniono - dokonać identyfikacji uczestników i zarejestrować zdarzenie. Opisali je również dwaj inni obecni na miejscu karabinierzy, a ich szczegółowa relacja znajdzie się w przygotowywanym obecnie raporcie dla lokalnej komórki do spraw bezpieczeństwa publicznego. "To, co się stało budzi gniew i smutek" Przedstawiciele wszystkich środowisk politycznych i społecznych we Włoszech wyrażają oburzenie z powodu tego incydentu. Przewodnicząca parlamentarnej komisji ds. walki z mafią Rosy Bindi nazwała postój procesji przed domem bossa "niedopuszczalnym hołdem". - To, co się stało podczas procesji, budzi gniew i smutek. Komisja zajmie się tą sprawą - oświadczyła parlamentarzystka centrolewicowej Partii Demokratycznej. Przypomina się, że do tego niepokojącego zdarzenia doszło zaledwie dwa tygodnie po wizycie papieża Franciszka w Kalabrii, gdzie powiedział on w homilii, że mafiosi są "ekskomunikowani". Prokurator do walki z mafią w Reggio Calabria Nicola Gratteri w rozmowie z agencją ANSA podkreślił: "Słowa papieża zostały przez wszystkich wysłuchane, ale w praktyce nie są realizowane". - To, co się stało, to wyzwanie dla tych słów - dodał prokurator zapowiadając postępowanie wyjaśniające w całej sprawie. Biskup miejscowej diecezji Francesco Milito zapewnił, że zostaną podjęte kroki dyscyplinarne w związku z tym zdarzeniem. Z Rzymu Sylwia Wysocka