Niedzielne ataki Trumpa zostały uznane za rasistowskie, ksenofobiczne i niewłaściwe przez Demokratów i większość mediów. Nawet premier Wielkiej Brytanii Theresa May oceniła, że jego uwagi były "całkowicie nieakceptowalne", a szefowa Partii Konserwatywnej w Szkocji Ruth Davidson napisała na Twitterze, że May "ma rację". Premier Kanady Justin Trudeau, odnosząc się do tweetów Trumpa, powiedział, że "nie postępuje się w ten sposób w Kanadzie". Kolejne ataki W poniedziałek prezydent USA kontynuował ataki na Alexandrię Ocasio-Cortez, młodą, ale bardzo popularną kongresmenkę z Nowego Jorku i grupę jej sojuszniczek w Kongresie nazywaną "oddziałem" ("The Squad") oraz Ilhanę Omar, Ayannę Pressley i Rashidę Tlaib. Nazwał je "radykalną lewicą" i zażądał przeprosin za "straszne i odrażające" uwagi. Kongresmenki krytykowały politykę migracyjną prezydenta, a zwłaszcza organizowane na jego zlecenie naloty służb migracyjnych, mające za zadanie zatrzymanie nielegalnych imigrantów i deportowanie ich. "Tylu ludzi jest wściekłych na nie i na ich okropne i obrzydliwe działania!" - głosi jeden z tweetów prezydenta. W niedzielę Trump napisał: "Jakie to interesujące, widzieć 'progresywne' demokratyczne kongresmenki pochodzące z krajów, których rządy są kompletną i totalną katastrofą, najgorsze, najbardziej skorumpowane i niewydolne na całym świecie (o ile w ogóle mają funkcjonujące rządy), jak teraz głośno i złośliwie mówią ludziom w Stanach Zjednoczonych, największemu i najpotężniejszemu państwu na świecie, jak powinien działać rząd". "Czemu nie wrócą i nie pomogą naprawić tych całkowicie zepsutych, dotkniętych przestępczą zarazą miejsc z których pochodzą. A potem wrócą i pokażą nam, jak się to robi" - dodał prezydent. W kolejnym tweecie zasugerował, że im prędzej kongresmenki wyjadą do swych krajów, tym lepiej. Tylko Omar, która pochodzi z Somalii, nie urodziła się w USA. W poniedziałek, zwracając się do osób, które go krytykowały, powiedział, że jeśli nie podoba im się Ameryka, to mogą wyjechać. Dodał też, że nie przejmuje się tym, iż jego tweety uznawane są za rasistowskie. Szef kancelarii wiceprezydenta Mike'a Pence'a, Marc Short, bronił Trumpa, tłumacząc, że jego tweety były reakcją na "bardzo konkretne wypowiedzi" Omar i nie były to "ogólne stwierdzenia". Omar wywołała kilka miesięcy wcześniej kontrowersje, gdy zasugerowała, że kongresmeni popierają Izrael za pieniądze. Republikanie generalnie starali się nie komentować i nie odnosić do ataków prezydenta; jego bliski sojusznik senator Lindsey Graham powiedział, że namawiał prezydenta, by unikał personalnych ataków. Jednak w wywiadzie dla prawicowego kanału Fox News nazwał kongresmenki "bandą komunistek". "Są antysemitkami, są antyamerykańskie" - dodał. Dwoje republikańskich senatorów, Susan Collins i Patrick Toomey, potępiło uwagi Trumpa. Przedwyborcza taktyka? Jak komentuje AFP, tweety Trumpa nie są przypadkowe, lecz mają na celu scementowanie poparcia wśród jego skrajnie prawicowych wyborców przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku. Prezydent chwalił się zresztą w poniedziałek, że "wielu ludzi kocha" jego ataki na kongresmenk. Ponadto prezydent próbuje skłócić Ocasio-Cortez i jej grupę w Izbie Reprezentantów, stanowiącą lewe skrzydło partii, z przewodniczącą Izby Nancy Pelosi, która stawia na centrowy nurt Demokratów. Jednak Pelosi poparła kongresmenki i zapowiedziała, że Izba będzie głosowała nad rezolucją potępiającą komentarze prezydenta. Inicjatorem głosowania jest urodzony w Polsce kongresmen Tom Malinowski. AP przypomina, że nie są to pierwsze rasistowskie uwagi Trumpa, który z krytykowania Latynosów i nazywania ich gwałcicielami i przestępcami uczynił lejtmotyw swej kampanii wyborczej w 2016 roku.