Richard Haass, prezes prestiżowej Rady Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations) i jeden z największych amerykańskich autorytetów w dziedzinie polityki międzynarodowej, uważa, że ważniejsze od tego co powiedział Trump w kwaterze głównej NATO w Brukseli jest to, czego nie powiedział. "Trump, do tej pory ani razu nie opowiedział się jednoznacznie, ani nie podtrzymał amerykańskich zobowiązań wynikających z artykułu 5 "- powiedział w czwartek Haass wywiadzie dla telewizji CNN. Artykuł 5 stanowi, że atak na jednego członka jest atakiem na wszystkich członków Sojuszu. Został zastosowany po raz pierwszy i dotychczas jedyny po atakach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001. Haass przeciwstawił później na Twitterze zachowanie Trumpa w Brukseli "przesadnie usłużnemu " postępowaniu amerykańskiego prezydenta wobec przywódców Arabii Saudyjskiej.Podobnego zdania jest Thomas Donnelly, ekspert konserwatywnego think-tanku American Enterprise Institute. “Porażka w spełnieniu podstawowego oczekiwania związanego z tą podróżą, stała się wyznacznikiem całej podróży Trumpa - szczególnie w kontekście jego przemówienia - powiedział. Zdaniem amerykańskich komentatorów, Trump zachował się w Brukseli nietaktownie, kiedy wykorzystał uroczystości upamiętniające tragiczne wydarzenia z 11 września 2001 r. do besztania przywódców państw Sojuszu za niedostateczne wydatki na wspólną obronę. Senator Benjamin Cardin, demokrata ze stanu Maryland, najwyższy rangą Demokrata w senackiej Komisji Stosunków Zagranicznych, dyplomatycznie określił brukselską filipikę Trumpa jako "niezręczne wystąpienie". Inni amerykańscy politycy i komentatorzy nie kryli swojego zażenowania spowodowanego zachowaniem i wystąpieniem prezydenta Stanów Zjednoczonych w Brukseli. "Trump - w przeciwieństwie do wszystkich jego poprzedników poczynając od prezydenta Trumana - nie zachowuje się jak przywódca Zachodu" - stwierdził Nicholas Burns, b. ambasador USA w NATO za rządów republikańskiej administracji prezydenta George'a Busha. "Nie było żadnych powodów, aby mówić o tych 2 procentach na obronę. O takich rzeczach najlepiej się mówi przy drzwiach zamkniętych"- napisał na Twitterze w czwartek b. ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie Michael McFaul. Ivo Daadler ambasador USA w NATO w latach 2009-2013 stwierdził w czwartek, że pominięcie przez Trumpa artykułu 5 “było dużym ciosem dla NATO". Zdaniem portalu Politico brak takiej deklaracji ze strony Trumpa rozczarował wielu przywódców NATO, szczególnie mniejszych państw członkowskich, którzy mieli nadzieję, że Trump w końcu przyzna, iż to nie walka z terroryzmem, ale z agresją Rosji wobec swoich sąsiadów jest największym wyzwaniem Sojuszu. Najlepszym dowodem, że prezydent popełnił gafę - argumentuje dziennik "Washington Post" była nota służbowa "wysokiej rangi przedstawiciela administracji" który w chwilę po wystąpieniu prezydenta zapewniał, że krytyka przez Trumpa innych przywódców NATO za "nieuczciwe wobec amerykańskich podatników zachowanie" (czyli nieprzeznaczanie odpowiednich funduszy na obronę - PAP) wcale "nie oznacza osłabienia niezachwianego poparcia Stanów Zjednoczonych dla NATO". "Komu zatem wierzyć, prezydentowi czy jego doradcom?" pyta w czwartek na portalu dziennika "The Washington Post" Jennifer Rubin, autorka konserwatywnego bloga “Right Turn" (co można przetłumaczyć jako "Skręt na prawo", ale także jako "Właściwy zwrot"). "Wiceprezydent, sekretarz stanu, minister obrony i doradca d/s bezpieczeństwa miesiącami robili wszystko, aby potwierdzić i odnowić nasze oddanie dla NATO" - przypomina konserwatywna publicystka. "Trump w jednym wystąpieniu, przekreślił całą pracę swoich doradców, ofiarowując Putinowi symboliczne zwycięstwo" - dodaje Rubin. Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)