- Jeśli będzie to konieczne, to w przyszłym tygodniu może odbyć się spotkanie na szczeblu szefów europejskich państw i rządów, które może przyjąć nowe sankcje - powiedział Fabius dziennikarzom na marginesie spotkania ministrów spraw zagranicznych państw UE w Luksemburgu. Sytuacja na wschodzie Ukrainy, gdzie w miniony weekend prorosyjscy separatyści zaatakowali i zajęli budynki administracyjne w kilku miastach w obwodzie donieckim, była jednym z głównych tematów poniedziałkowej narady szefów dyplomacji. Według Fabiusa akcje na wschodzie i południowym wschodzie Ukrainy są zorganizowane. - Wydaje się jasne, że Rosja ponosi odpowiedzialność za tę przemoc. Wychodząc z tego założenia musimy działać - dodał francuski minister. To, czy UE zaostrzy sankcje wobec Rosji zależeć będzie od rozwoju wypadków na wschodzie Ukrainy, a także od rezultatów zaplanowanego na 17 kwietnia czterostronnego spotkania szefów dyplomacji Ukrainy, Rosji, UE i USA w Genewie. Z uwagi na to spotkanie w poniedziałek ministrowie państw UE wstrzymali się z decyzjami dotyczącymi sankcji. Rozszerzono jedynie o cztery osoby czarną listę Ukraińców, winnych sprzeniewierzenia funduszy państwowych. Ich aktywa ulokowane w bankach UE zostaną zamrożone. Wypowiedzi ministrów poszczególnych państw wskazują, że Unia jest podzielona w sprawie zaostrzenia sankcji wobec Rosji. Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague ocenił jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, że należy wprowadzić sankcje tzw. trzeciej fazy, czyli gospodarcze, dotyczące handlu i finansów. Także litewski minister Linas Linkeviczius przekonywał, że "nie należy zajmować się myciem naczyń, gdy dom płonie". Z kolei Luksemburczyk Jean Asselborn ocenił, że sankcje nie są pomocne. W poniedziałek kraje UE mają też poprosić Komisję Europejską, aby odpowiedziała w ich imieniu na list prezydenta Rosji Władimira Putina do 18 państw Unii, w którym ostrzegał on, że narastający dług Ukrainy za rosyjski gaz może doprowadzić do zakłóceń w tranzycie surowca do państw unijnych. Z Luksemburga Anna Widzyk