Ewakuacje miały miejsce około godziny 9. miejscowego czasu, a więc niemal równo 24 godziny po wczorajszych zamachach. Już wczoraj brytyjska policja apelowała o czujność, bo - jak mówił jej szef na specjalnej konferencji prasowej - "nie wiadomo, czy to już koniec". Także dziś rano szef brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych Charles Clark ostrzegł, że terroryści, którzy dokonali wczorajszych zamachów w metrze londyńskim, mogą uderzyć ponownie. Jednocześnie powiedział on, iż władze brytyjskie poważnie podchodzą do zamieszczonego w sieci internetowej oświadczenia grupy, która przyznała się do zamachów. Zdaniem brytyjskich ekspertów, zamachowcy mogli pochodzić z terrorystycznych siatek z Algierii i Północnej Afryki, które mają swe komórki w Londynie. Stamtąd pochodzili terroryści Al-Kaidy, którzy przeprowadzili zamachy w Madrycie. Hiszpańskie służby bezpieczeństwa twierdzą, że kilkakrotnie ostrzegały Scotland Yard, że Londyn może być kolejny na liście zamachowców. Prowadzący dochodzenie w sprawie zamachów w Madrycie odkryli bowiem powiązania agentów Al-Kaidy w hiszpańskiej stolicy z radykałami z północnego Londynu. Według oficjalnych danych, we wczorajszych atakach terrorystycznych w londyńskim metrze zginęło 37 osób, a około 700 zostało rannych. Wśród ofiar najprawdopodobniej nie ma Polaków. Zobacz raport specjalny "Terroryzowany Londyn"