Według relacji świadków, ktoś krzyknął, że padły strzały. Ludzie w panice zaczęli uciekać, zapanował chaos. Policja od początku nie potwierdzała informacji, że na miejscu był napastnik z bronią palną. "Prowadzimy działania" - napisały służby na Twitterze i zaapelowały o zachowanie spokoju. Zdarzenie miało miejsce kilka minut po godz. 6:00 czasu polskiego (w niedzielę po godz. 21:00 czasu lokalnego). Wcześniej służby lotniskowe, na które powołuje się Reuters, poinformowały, że zamknięto strefę przylotów i odlotów na centralnym terminalu. Poradzono też pasażerom, aby kontaktowali się z poszczególnymi liniami lotniczymi w celu sprawdzenia statusu swych połączeń lotniczych. Loty już zostały wznowione. Na drogach dojazdowych do miejsca zdarzenia utworzyły się ogromne korki. Lotnisko w Los Angeles to jeden z największych portów lotniczych zachodniego wybrzeża USA.