Portal opisuje, że Polak miał podejść do jednego z policjantów i powiedzieć, że "jest terrorystą". Mężczyzna miał również mieć przy sobie dwa duże plecaki podróżne, co zaniepokoiło interweniującego policjanta. Na miejscu pojawił się oddział antyterrorystów, zamknięto część terminalu oraz pobliski hotel, a wejścia do portu zostały obstawione przez uzbrojonych policjantów. Po zatrzymaniu mężczyzny lotnisko przeszukiwano cztery godziny z użyciem policyjnych psów. W tym czasie policyjny robot sprawdzał bagaże zatrzymanego. Ładunków wybuchowych nie znaleziono. Portal metronieuws.nl dodał, że według śledczych "Polak nie ma stałego adresu" zamieszkania w Holandii.