"Za kilka dni nasze państwo przestanie istnieć jako niezależna i suwerenna jednostka" - napisał Klaus w artykule "Nie zagubmy się w Unii", opublikowanym dzisiaj w poczytnym dzienniku "Mlada Fronta Dnes". Klaus dostrzega wprawdzie także pozytywne aspekty członkostwa, jak wkład w zakończenie podziału Europy, wzrost handlu i mobilności rynku pracy, ale kładzie nacisk na "poważne ryzyko", jakie rozszerzenie UE stwarza dla 25 państw członkowskich. W szczególności czeski prezydent obawia się "zbyt szybkiego procesu unifikacji, nie uwzględniającego dostatecznie poziomu gospodarczego, sytuacji geograficznej oraz specyfiki narodowej". W swoim artykule Vaclav Klaus ostrzega też przed możliwością pojawienia się napięć między państwami, z powodu "deficytu demokratycznych decyzji w UE (lub, inaczej mówiąc, wskutek bezdusznych decyzji podejmowanych przez funkcjonariuszy, których nikt nie wybierał)". "Powinniśmy uczynić wszystko, co w naszej mocy, byśmy nie zagubili się w UE, aby tysiącletnie, unikatowe dziedzictwo naszych przodków nie rozmyło się i nie zginęło" - konkluduje prezydent Republiki Czeskiej. AFP przypomina, że Vaclav Klaus, obecnie przebywający z wizytą w Chinach, powiedział dziennikarzom, że 1 maja, w dniu przystąpienia Republiki Czeskiej do UE, kiedy w całym kraju planowane są liczne uroczystości, nie będzie robił "nic szczególnego". Klaus, prawicowy ekonomista i wielbiciel byłej brytyjskiej premier Margaret Thatcher, objął urząd prezydenta rok temu i zakończy swą kadencję w 2008 r. Rola prezydenta w Czechach - jak pisze Reuters - jest głównie ceremonialna, ale konstytucja daje mu także ważne kompetencje wetowania decyzji parlamentu. Większość Czechów popiera członkostwo w UE, jednak liczba zwolenników Unii maleje wraz z ograniczaniem przez rząd wydatków socjalnych.