W czasie dyskusji otwierającej konferencję prezes PGE Marek Woszczyk wyraził opinię, że problemem, przed jakim obecnie stanęła UE, jest wyjście z twarzą z wykreowanego przez ostatnie lata kierunku polityki energetyczno-klimatycznej. "Europa staje przed pytaniem, gdzie dalej podążać" Unia chciała wykreować ośrodek postępu na skalę globalną przede wszystkim w dziedzinie odnawialnych źródeł energii (OZE), jednak nie realizowała tego celu w sposób zrównoważony, kładąc zbyt duży nacisk na ochronę klimatu kosztem innych podstawowych celów - oceniał Woszczyk. Ujednolicano reguły funkcjonowania sieci przesyłowych i rynków, a nie harmonizowano wsparcia dla OZE - wskazał. Zdaniem Woszczyka w związku ze zmianą sytuacji geopolitycznej, Europa staje przed pytaniem, gdzie dalej podążać. - Mam nadzieję, że polityka energetyczno-klimatyczna zostanie zracjonalizowana. Wydaje się, że to nieuniknione, a koszty tej polityki mogą być niższe - mówił prezes PGE. Dodał, że przykład Niemiec pokazuje, iż jest możliwa głęboka rewizja podejścia. Niemiecki rząd ostatnio postanowił ograniczyć subwencje dla OZE. Na kwestię bezpieczeństwa dostaw zwracał uwagę prezes PGNiG Mariusz Zawisza. Jak mówił, w styczniu pytano, dlaczego tak drogo kupujemy gaz ze Wschodu czy Kataru, a po trzech miesiącach - w obliczu sytuacji na Ukrainie - pyta się, czy mamy ciągłość dostaw i kiedy będzie można sprowadzać LNG. - Nie pytamy już, dlaczego tak drogo, tylko czy mamy bezpieczeństwo - podkreślił. Komentując pomysł wspólnych zakupów gazu przez Unię, Zawisza ocenił, że stworzenie takiej wielkiej grupy zakupowej da same korzyści. Prezes PGNiG wyraził również opinię, że UE zweryfikuje podejście do polityki energetyczno-klimatycznej, szczególnie w kontekście sytuacji w USA. Sądzę, że społeczeństwo Unii nie da na to dalszego przyzwolenia Prezes JSW Jarosław Zagórowski mówił z kolei, że nadzieje, iż UE rozwijając nowe technologie energetyczne będzie na nich zarabiać rozmyły się. Unia je rozwinęła, ale zarabiają na nich tylko producenci w Chinach - wskazał. Podkreślił też, że emisje CO2 to problem globalny, a nakładanie z własnej woli przez UE dodatkowych kosztów emisji powoduje przenosiny miejsc pracy w przemyśle do krajów o niższych kosztach. - Nie tylko wyprowadzamy przemysł z UE, ale wręcz go likwidujemy. Sądzę, że społeczeństwo Unii nie da na to dalszego przyzwolenia - ocenił Zagórowski, przypominając o majowych wyborach europejskich. Jego zdaniem, dopóki nie wynajdziemy systemu magazynowania energii z OZE, węgiel "może czuć się bezpiecznie". Dodał, że będzie on stopniowo wypierany w Polsce przez inne źródła, ale to proces naturalny, bo złoża nie są nieskończone i wydobycie w sposób naturalny będzie maleć. Dyrektor departamentu energetyki MG Tomasz Dąbrowski zwrócił z kolei uwagę, że ukrytym celem pakietu klimatyczno-energetycznego z 2008 r. było wyrównanie konkurencyjności między "nową" a "starą" Unią. Ta pierwsza miała dodatkowo płacić za emisje CO2, by zrównoważyło to droższą energię w tej drugiej. "Ukraina zostanie w UE wykorzystana jako pretekst" Zdaniem Dąbrowskiego, propozycje klimatyczne na 2030 r. również realizują ten ukryty cel przez brak wiążącego wskaźnika poprawy efektywności energetycznej. Zwrócił uwagę, że Polska poprawia ją bardzo dobrze, natomiast w innych krajach to dodatkowy koszt, którego chcą one uniknąć. - Tak jak my chcemy unikać kosztów CO2- podkreślił. Prezes Radwan Investments Dariusz Mioduski wyraził z kolei obawę, że Ukraina zostanie w UE wykorzystana jako pretekst do zwiększenia roli państwa i regulacji w energetyce oraz chronienia wielkich firm pod hasłem bezpieczeństwa energetycznego. Natomiast w USA, zamiast parasola tworzone są warunki dla wszystkich firm aby inwestowały w zmiany, w innowacyjność, zależność energetyczna znika, energia jest tania, a przemysł wraca - mówił.