Ylva Johansson, komisarz ds. wewnętrznych Unii Europejskiej zapewnia, że nie ma możliwości uruchomienia dodatkowych środków pomocowych dla ukraińskich uchodźców, którymi zajęła się Polska. Jak powiedziała "Rzeczpospolitej", Komisja Europejska może działać wyłącznie w ramach siedmioletniego budżetu. - Komisja nie może tu wykreować jakiś nowych funduszy. Do tego niezbędna byłaby jednomyślna decyzja stolic "27" oraz eurodeputowanych. Tylko w tak złożonym procesie można ograniczyć środki w jakimś obszarze i przesunąć je na pomoc dla ukraińskich uchodźców. Nie jesteśmy jeszcze na tym etapie - stwierdziła europejska urzędniczka. Europoseł PiS Bogdan Rzońca, który w Parlamencie Europejskim pracuje w komisji budżetowej uważa, że to "gra na przeczekanie". - Działamy w imieniu wspólnoty, jesteśmy poklepywani po ramieniu i pokazywani jako wspaniały kraj, a z drugiej strony nie ma świeżych pieniędzy oraz woli ich uruchomienia - uważa. - Komisarze chcieli, żebyśmy korzystali z pieniędzy przeznaczonych na lata 2014-2020. Tylko my wykorzystaliśmy je praktycznie w 100 proc., więc nie ma o tym mowy - dodaje. "Tusk pilnuje, by nie dać pieniędzy" Jak twierdzi nasz rozmówca z PiS, o pieniądzach dla Polski mogą decydować wpływy lidera PO. - Problem braku pieniędzy wynika z polityki Europejskiej Partii Ludowej (EPP), być może Donalda Tuska jako jej szefa. To on trzyma w szachu Komisję Europejską, przez większość w Parlamencie Europejskim - twierdzi Rzońca. - Polska opozycja ma silne wpływy w Brukseli, a Tusk pilnuje, żeby nie dać Polsce pieniędzy. Bo w takim wypadku polska opozycja straci resztki amunicji na walkę ze Zjednoczoną Prawicą - uważa europoseł PiS. Takim deklaracjom zdecydowanie sprzeciwia się Jan Olbrycht, europoseł PO. - To czyste kłamstwo. Najpewniej Bogdan Rzońca otrzymał przekaz dnia i musi go uzasadnić - usłyszała Interia. - Europa wprost nie przesyła dodatkowych pieniędzy na uchodźców, bo nie ma ich w budżecie. Otwarto jednak różne możliwości wykorzystania środków - tłumaczy polityk EPP. Jak mówi Olbrycht, chodzi o zakontraktowanie środków z zasobów REACT-EU. - Z informacji Komisji Europejskiej wynika, że tych pieniędzy, samych funduszy strukturalnych, jest w granicach 130 mln euro. Jeżeli chodzi o migrację i azyle to 200-300 mln euro. To pieniądze, które są w rękach rządu polskiego - argumentuje. Według polityka PO, działacze jego ugrupowania robią wszystko, żeby w Brukseli "pewne drzwi się nie zatrzasnęły". - Sytuacja jest podobna jak w przypadku COVID-19: unijne młyny mielą powoli. Uważam jednak, że środki mogą pojawić się do końca tego roku - puentuje Rzońca. Jakub Szczepański