- To był dobry tydzień dla Obamy. To prawda, że nie osiągnął wszystkiego, co chciał. Gdybyśmy sporządzili listę życzeń, zawierałaby ona większy pakiet pobudzenia gospodarki do wzrostu w najważniejszych krajach europejskich i więcej wojsk do operacji w Afganistanie - powiedział Kupchan. Dodał, że administracja Obamy zdaje sobie jednak sprawę, że solidarność transatlantycka jest kluczowym celem i lepiej uzyskać trochę mniej, niż Waszyngton by chciał, po to by zainwestować w realizację długofalowego celu utrzymania jedności USA i Europy w takich zasadniczych kwestiach jak naprawa globalnego systemu finansowego i konflikt w Afganistanie. - Co najmniej równie ważna, jak decyzje polityczne, była publiczna dyplomacja Obamy i zakomunikowanie Europejczykom i światowej opinii publicznej, że główne mocarstwa podejmują kroki na rzecz ustabilizowania światowej gospodarki. A także przekazanie społeczeństwom w Europie, że muszą przynajmniej utrzymać obecny kurs w Afganistanie, tzn. godzić się na poświęcenia, z którymi misja w Afganistanie się łączy - powiedział Kupchan, który w administracji prezydenta Billa Clintona był dyrektorem wydziału europejskiego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Ekspert CFR nie zgadza się z ocenami niektórych mediów, że w rozmowie z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem Obama niepotrzebnie położył nacisk na redukcję broni nuklearnej. Krytycy podkreślają, że bardziej zależy na tym Rosji, która w zamian nie pomaga USA w próbach zmuszenia Iranu do rezygnacji ze zbrojeń atomowych. - Administracja Obamy szczerze pragnie świata, w którym broń nuklearna pełni mniej centralną rolę i w którym ryzyko nuklearnego konfliktu maleje. W tym sensie zmniejszenie arsenałów atomowych do 1500 głowic po obu stronach jest ważne samo w sobie, a nie jako moneta przetargowa w rokowaniach z Iranem, Koreą Północną czy kimkolwiek innym - powiedział. Kupchan przyznał, że Rosja "na razie nie pomaga" USA w sprawie Iranu, ale wyraził nadzieję, że z czasem to się zmieni. - Być może, gdy atmosfera między Waszyngtonem a Moskwą się poprawi, administracja Obamy odniesie większy sukces w przekonaniu Rosji, żeby była bardziej agresywna w swej dyplomacji z Iranem - powiedział ekspert. W swym niedzielnym przemówieniu w Pradze, Obama potwierdził amerykańskie poparcie dla tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, co zdaniem agencji Associated Press było "przesłaniem dla Moskwy, która unika użycia swoich wpływów w celu wywarcia nacisku na Iran, aby porzucił plany zbrojeń nuklearnych". Kupchan jednak podkreślił, że nie oznacza to żadnej zmiany w stanowisku administracji w sprawie tarczy. - W świecie po 11 września (2001 roku) zarówno Demokraci jak i Republikanie popierają w zasadzie obronę rakietową, ale kluczowe różnice między nimi dotyczą tego kiedy ją rozmieścić i czy ma to być związane z zagrożeniem ze strony Iranu czy Korei Północnej. Obama mógł w Pradze bardziej precyzyjnie wyrazić się o tarczy, niż zamierzał, z powodu wystrzelenie w niedzielę rakiety przez Koreę Północną, ale nie zmienia to jego podejścia do tej kwestii - powiedział ekspert CFR.