Nie tak dawno Rosjanie uznali Putina w reprezentatywnym sondażu za największy autorytet moralny. Najmniejszym autorytetem cieszy się według nich Kirył - patriarcha Moskwy i Wszechrusi. W Niemczech uważanie głowy państwa za instancję moralną może dziwić. W Rosji jest czymś oczywistym. Już po upadku Bizancjum, carowie uważali się za przedstawicieli Boga na Ziemi. Putin nawiązuje w wyrafinowany sposób do tych tradycji. Według jego wyobrażeń, ciągle jeszcze czysto słowiański naród rosyjski, a zatem mający przewagę nad innymi narodami, wybawia Zachód ze szponów katolickiej i protestanckiej dekadencji. Putin ma zwolenników w AfD, UKIP i Front National Prezydent i jego spin doktorzy sięgają po tę prawosławną ideologię wybawienia, gdy chcą uzasadnić łamanie praw człowieka, tępienie wszelkich form pluralizmu, szkalowanie imigrantów i dyskryminację gejów. Ofensywnie reklamują w Europie antydemokratyczny, antymodernistyczny i starorosyjski konserwatyzm, zjednując sobie zwolenników wśród znużonych Unią Europejską prawicowych populistów: od brytyjskiej partii UKIP, poprzez francuski Front Narodowy aż po niemiecką AfD. Rusofilia popularna wśród niemieckich intelektualistów To nic nowego, że z rosyjsko-prawosławnym sposobem myślenia czują się blisko związani akurat niemieccy konserwatyści. Na przykład Thomas Mann głosił peany ku czci kolegi po piórze Fiodora Dostojewskiego za to, że w swojej publicystyce uwypukla przewagę prawosławnej Rosji ma nad rzymskokatolicką Europą. Z rosyjskością czuli się też związani intelektualiści Republiki Weimarskiej od Oswalda Spenglera po Moellera van den Brucka. Niby historia się nie powtarza, ale jednak: Kiedyś starorosyjski prawicowy konserwatyzm był literackim i filozoficznym konikiem niemieckich poetów i myślicieli. Dziś pojawia się, jako polityczna zasadzka Putina, mająca na celu zaskarbienie sobie sympatii europejskiej prawicy. Projekt Unii Euroazjatyckiej Kremlowi chodzi o strategiczne rozszerzenie wpływów politycznych. Putin tylko dlatego uzurpuje sobie prawo do bycia liderem konserwatyzmu w Europie. Projekt Unii Eurazjatyckiej od Władywostoku po Lizbonę, był pomyślany po to, by Moskwa mogła znów podjąć działania zmierzające do przywrócenia swojej dawnej świetności. Bo Rosja kroczy od końca zimnej wojny osobliwą drogą byłego mocarstwa światowego. Zaakceptowanie, jako równy wśród równych, zachodnich reguł na wspólnym europejskim rynku, było dla Rosji nie do przyjęcia. Poza tym Putin nie poczynił zbytniego postępu, jeśli chodzi o jego ideę budowy nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego, możliwie bez USA. Chyba żaden Europejczyk nie jest aż takim rusofilem, by złożyć siebie w ofierze niekoronowanemu; despotycznemu carowi, który myśli jedynie w kategoriach zachowania władzy. d.radio.de, Jörg Himmelreich / Iwona D. Metzner, Redakcja Polska Deutsche Welle