Samowie: Nietypowi rdzenni Europejczycy Widział ktoś skośnookich, miedzianoskórych rdzennych Europejczyków? Nie, nie imigrantów czy nawet potomków imigrantów: najprawdziwszych, najbardziej rdzennych jak się da Europejczykow? To Samowie, zwani też Lapończykami: mieszkają na północy Norwegii, Finlandii, Szwecji i Rosji, i coraz bardziej nie podoba im się fakt, że nie mieszkają po prostu we własnym kraju: Laponii (w języku Samów: Sapmi). Skandynawscy koledzy Norwegów i Szwedów - Duńczycy - 90 lat temu przeboleli utratę Islandii, obecnie, jak się wydaje, tracą rozszerzającą swoją autonomię do granic prawie niepodległości Grenlandię. W zasadzie jedyna ich na tę grenlandzką samodzielność reakcja, to matczyna wręcz troska, czy wypuszczona z duńskich ramion gigantyczna, słabo zaludniona za to skuta lodem wyspa da sobie sama radę w okrutnym świecie. Czy Szwedzi, Rosjanie, Norwegowie i Finowie również wyjdą naprzeciw potrzebom swoich arktycznych współobywateli? W rosyjskiej części Laponii Samowie stanowią niezbyt liczną i kiepsko reprezentowaną grupę. Co innego w Norwegii, Szwecji i Finlandii: w tych krajach posiadają oni swoje parlamenty i struktury polityczne. Ruch narodowy - póki co - zadowala się szeroką autonomią i wspieraniem przez Skandynawów lokalnej kultury. Ale kto wie, czy nie przekształci się w coś poważniejszego, jak w szwedzkiej Skanii. Nasz sąsiad: Skania Skania, członek Organizacji Państw i Narodów Niereprezentowanych (UNPO), leży na południowym wybrzeżu Szwecji. Należąca do Danii, bałtycka wyspa Bornholm stanowi historyczną część Skanii. Skania, choć przez 430 lat niezależna, do Szwecji należy od 283 lat, ale przez 850 lat stanowiła składową część Danii, i to jest główny powód, dla którego Skania czuje tak silną odrębność od Szwecji. Dialekt, którym posługują się mieszkańcy Skanii do tej pory bliższy jest temu, jakim mówi się na Bornholmie, niż językowi, którym posługują się mieszkańcy Sztokholmu. Zwolennicy niezależności domagają się, by w szkołach Skanii uczono historii raczej duńskiej, niż szwedzkiej, przynajmniej do czasu, gdy Skania włączona była w skład Szwecji. Mieszkańcy Skanii skarżą się na "nacjonalistyczną" politykę Szwecji, która na każdym kroku podkreśla integralność kulturową i narodową Skanii i Szwecji. Wyspy Alandzkie W rejonie Bałtyku występuje jeszcze jeden interesujący ruch separatystyczny: oto niepodległości od Finlandii domagają się szwedzkojęzyczne Wyspy Alandzkie. Już obecnie Alandczycy mają własną, niezależną od fińskiej, policję, wydają własne znaczki, a na urzędach wywieszają własne flagi. Pęka Belgia: "kraj stołeczny" UE Belgia może już długo nie pożyć. Niderlandzkojęzyczni Flandryjczycy i frankofońscy Walonowie mają siebie dość do tego stopnia, że gdy w 2006 roku belgijski kanał RTBF podał informację (fałszywą) o rozpadzie Belgii, obywatele byli - co prawda - w szoku, ale głównie z tego powodu, że coś, co i tak wisi w powietrzu - spadło tak nagle. Partia Interes Flamandzki już teraz zresztą wydaje "flamandzkie dowody osobiste" i nie może się doczekać momentu, gdy Belgia, "ten sztuczny twór" - pęknie na co najmniej dwie połowy. Natomiast leżąca na terenie niderlandzkiej Flandrii Bruksela, mimo, że oficjalnie dwujęzyczna, tak naprawdę mówi prawie wyłącznie po francusku. Działa tu partia "Rassemblement Wallonie France", której celem jest oderwanie Brukseli (i Walonii) od Belgii i przyłączenie jej do Francji. "Terytorium UE pod militarną okupacją Turcji" Gdy Cypr - razem zresztą z Polską i 8 innymi państwami - wstępował w 2004 r. do Unii Europejskiej, nie wstępował w całości. Przynajmniej nie faktycznie. Na północy wyspy bowiem od 1983 roku istnieje de facto niepodległy kraj: Turecka Republika Cypru Północnego. Niepodległy, choć nikt tej niepodległości nie uznaje. Nikt, prócz Turcji, bez pomocy której tureckiej części Cypru nie byłoby łatwo przetrwać ekonomicznie. Co ciekawe, społeczność międzynarodowa nie udaje, że gdy zamknie się oczy, turecki Cypr zniknie. Mimo, że Unia uznaje Turecką Republikę Cypru za terytorium UE pod turecką militarną okupacją, misje dyplomatyczne państwa-niepaństwa znajdują się (poza Turcją) w Wielkiej Brytanii, USA, Francji, Niemczech i Australii. Ciekawy status ma także strefa buforowa pomiędzy Cyprem greckim a tureckim: tzw. "zielona linia". Stolicę Cypru - Nikozję - "linia" dzieli na dwie części. Znajduje się ona pod administracją ONZ i przypomina żywą ilustrację do "Świata bez nas" czy "Jestem legendą": zwierzęta i rośliny - prawie zupełnie pozbawione ludzkiej obecności - panują tam nad ruinami greckich i tureckich domów. Strefa nie jest jednak zupełnie opustoszała: istnieje w niej kilka wiosek, których mieszkańcy żyją w ziemi niczyjej, w swoistym zawieszeniu pomiędzy państwami. Leżąca w strefie wioska Pyla to jedyne chyba miejsce na Cyprze, gdzie Grecy i Turcy mieszkają obok siebie. Nie odnotowuje się tam zbyt wielu konfliktów narodowościowych. Włochy się sypią? Włochy to kopalnia regionalizmów i separatyzmów. Można odnieść wrażenie, że kraj ten, z takim trudem sklecony w całość za czasów Cavoura i Garibaldiego, nie marzy o niczym innym, tylko by spokojnie ponownie rozlecieć się na kawałki. Niepodległości domaga się na przykład Wenecja mająca długą - i to mocarstwową - historię jako niezależne państwo. Wielu mieszkańców regionu Veneto nie uważa się za Włochów, a legalność jego przynależności do Włoch jest często podważana. Proponowane jest przeprowadzenie nowego referendum w tej sprawie. Wielu narodowo nastawionych Wenecjan sprzeciwia się także koncepcji Padanii - oddzielenia się północnych, dobrze rozwiniętych i zindustrializowanych, bardziej "zachodnioeuropejskich" Włoch od biedniejszego i bardziej "śródziemnomorskiego" południa. Hasła separatystyczne Padanii wypisane są na sztandarach Ligi Północnej. W połowie lat dziewięćdziesiątych Liga zaproponowała podział Włoch na trzy części: Padanię, Etrurię (środkowe Włochy) oraz Południe. Obecnie jednak Liga Północna, przytemperowana przez udział w koalicji rządzącej krajem, nie szczerzy już tak ochoczo ząbków: w miejsce podziału kraju proponuje federację. Bierne nie pozostaje południe Włoch: jeśli na północy działa Liga Północna, to na południu - Liga Południowa, domagająca się oderwania od Włoch i utworzenia Auzonii (od Auzonów - plemienia italskiego zamieszkującego w starożytności południe półwyspu). Na południu działają zresztą także sycylijskie ruchy niepodległościowe, w tym takie, które odwołują się do tradycji Królestwa Obojga Sycylii, a nawet "Neoburbońskie Stowarzyszenie Kulturowe", które sprzeciwia się "piemonckiej" kulturze obecnych Włoch. Oderwania od Włoch domaga się Ruch Niepodległości Ligurii, którego członkowie twierdzą, że w czasie formowania zjednoczonego państwa, nikt nie pytał Liguryjczyków, czy mają ochotę zostać Włochami. Partie "Niepodległość Republiki Sardynii" i "Naród Sardynii" mają na celu to, co w nazwach: naród Sardyńczyków ogłosić musi niepodległość od Rzymu. Największą siłą polityczną w malutkiej Dolinie Aosty, tradycyjnym miejscu wypoczynku Włochów jest ruch mający na celu jak największą niezależność od Rzymu. Za Rzymem nie przepada także Południowotyrolska Partia Ludowa domagająca się niezależności dla w dużej części niemieckojęzycznego Południowego Tyrolu, ani Unia Słoweńska, która walczy o prawa Słoweńców żyjących we Włoszech. Węgrzy w Rumunii Również nowi członkowie UE - Rumuni - mają problemy z mniejszością, a mniejszość - z Rumunami. Żyjący pod Karpatami węgierskojęzyczni Szeklerzy, którzy od czasu okrojenia Węgier w podparyskim Triannon żyją poza granicami ojczyzny, coraz głośniej domagają się możliwości samostanowienia. Rumuński rząd zapewnia, że nikt Węgrów nie prześladuje, przeciwnie: w ramach rumuńskiego systemu administracyjnego mają całkiem szeroką swobodę. Węgrzy domagają się jednak dla siebie specjalnego statusu, najlepiej autonomii. Napięcie w regionie rośnie, tym bardziej, że Rumuni wykonują dość nerwowe ruchy: nie zgadzając się na przylot prezydenta Węgier na Szeklerszczyznę z okazji węgierskiego święta narodowego, nie nastawiły Szeklerów do siebie przychylnie. Prezydent nie przyleciał więc, a przyjechał samochodem. W tym samym dniu odjechał, nie omieszkawszy rzucić paru słów na temat "rumuńskiej intrygi", a niesmak pozostał. Wolny Sojusz Europejski - hodowla regionalizmów Dobrze przyjrzeć się członkom działającego w Parlamencie Europejskim Wolnego Sojuszu Europejskiego. Jest on wspólną platformą dla europejskich ludów i narodów, które nie posiadają własnych państw. Należą do niej Słoweńcy z austriackiej Karyntii, ale także Morawianie, którym coraz ciaśniej jest w Republice Czeskiej, Macedończycy z Bułgarii, Niemcy belgijscy, oraz Bayernpartei (Partia Bawarii), która nie bardzo ma ochotę na to, by katolicka, tradycjonalistyczna Bawaria należała do Niemiec. Co do swojej niemieckiej tożsamości wątpliwości mają również Fryzyjczycy. W Wolnym Sojuszu Europejskim znajduje się przegląd prawie wszystkich separatyzmów we Francji: reprezentowani są tu Sabaudczycy, mieszkańcy Oksytanii (dawnej Langwedocji, która tradycyjnie nie czuje się częścią Francji, a której odrębność kulturalna i tradycje historyczne - gdyby poparte była siłą polityczną - faktycznie mogłyby złożyć się na zupełnie nowe państwo romańskie w regionie śródziemnomorskim. Są tu również partie domagające się niezależności Korsyki, Bretanii, Alzacji oraz północnej, francuskiej Katalonii. Jeśli chodzi o Katalonię "właściwą", to jej przedstawicie jak najbardziej obecni są w strukturach WSE i domagają się jej oderwania od Hiszpanii. Hiszpanię nie wszyscy lubią także w hiszpańskiej Galicji, w Aragonii, na Balearach, w Andaluzji, i - wiadomo - w kraju Basków. Tajemniczy Baskowie, najstarszy lud Europy, prawdopodobnie jeszcze praindoeuropejski, nie mają własnego państwa. Próbują dojść do niego wszelkimi możliwymi drogami: od legalnego uczestnictwa w hiszpańskiej i europejskiej polityce po działalność terrorystyczną ETA. Pęka Brytania Do WSE należą także zwolennicy podziału wielkiej Brytanii - największa w Szkocji Szkocka Partia Narodowa, której prawdopodobnie w bliskiej przyszłości uda się przeprowadzić oddzielenie Szkocji od Wielkiej Brytanii, partia Mebyon Kernow domagająca się niezależności Kornwalii, a także Plaid Cymru, która chciałaby jak największej niezależności Walii od Londynu. Polacy i Ślązacy I wreszcie, last, but not least, należy do WSE Polska Partia Ludowa zarejestrowana na Litwie (konkurencyjna wobec Akcji Wyborczej Polaków na Litwie), oraz polski Ruch Autonomii Śląska. RAŚ domaga się utworzenia osobnego śląskiego skarbu, parlamentu i rządu. Nawiązując do wypowiedzi brytyjskiego premiera Lloyda George'a, który zżymał się w 1919 roku, że "dać Górny Śląsk Polsce to jak dać małpie zegarek", szef RAŚ Jerzy Gorzelik stwierdził, że "małpa zegarek zepsuła". W rozmowie z portalem INTERIA.PL Jerzy Gorzelik stanowczo stwierdza, że chodzi wyłącznie o autonomię, i to w nowoczesnym, europejskim ujęciu. Chodzi o rozwiązania, które sprawdzają się w Hiszpanii i we Włoszech. Niepodległość nie wchodzi w grę, ponieważ nie ma szans na jej poparcie w regionie: w końcu nie zamieszkuje go wyłącznie ludność deklarująca "narodowość śląską". Mniej serio Gorzelik zauważa, że "nakłady na własną armię i korpus dyplomatyczny tylko po to, by zaspokoić swoją ambicję to chyba jednak przesada". Ziemowit Szczerek