Od wczoraj w Norwegii trwa największy protest pracowniczy od kilkunastu lat. Strajkuje około 85 tysięcy związkowców. Wstrzymali ruch drogowy, prace budowlane czy drukowanie większości gazet. Przestały funkcjonować hotele, protest zaburzył także transport ropy. Związkowcy przeszkadzają bowiem statkom w dokowaniu na przy terminalach przeładunkowych. Protestujący strajkiem powszechnym wyrażają sprzeciw wobec złożonej w ubiegłym tygodniu przez pracodawców, zbyt małej, zdaniem związkowców, propozycji podwyżek. Strajk uniemożliwia normalne życie także w stolicy Niemiec. Berlin od wczesnych godzin rannych jest całkowicie sparaliżowany, ponieważ nie kursuje komunikacja miejska. Powodem jest akcja protestacyjna tak zwanych czerwonych związków zawodowych. Inny strajk paraliżuje ruch lotniczy nad Bułgarią. Tam protestują piloci linii lotniczych Balkan. W związku z tym odwołano obsługę części lotów na terenie Europy. Czego domagają się piloci? Oczywiście wyższych pensji. Właściciele Balkan Airlines twierdzą, że strajk może zmusić ich do wyprzedaży części linii lotniczych. Sposób na zakończenie paraliżującego Portugalię od dwóch dni strajku kolei i linii metra znalazł rząd w Lizbonie. Socjaliści po prostu nadali rządowi specjalne konstytucyjne uprawnienia umożliwiające władzy nakazanie zakończenia protestu. Związki zapowiedziały zaskarżenie takiego działania rządu w sądzie.