Na Węgrzech liczba osób zmarłych w wyniku wychłodzenia wzrosła do 9. W większości są to bezdomni, ale również starsi, samotni ludzie, którzy zamarzli przed drzwiami swoich domów. Do najbardziej potrzebujących usiłuje docierać w sumie siedem tysięcy funkcjonariuszy policji i strażaków. Zdaniem policji, w ciągu ostatniej doby uratowano przed zamarznięciem około 150 osób. Tragiczny jest bilans weekendu na węgierskich drogach. Doszło do 131 wypadków, zginęła jedna osoba, kilkanaście zostało rannych. Wszystkie międzynarodowe połączenia komunikacyjne są przejezdne, ale sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Im dalej na południe Węgier, tym gorsze warunki jazdy. W nocy z niedzieli na poniedziałek spodziewane są nowe, intensywne opady śniegu. Bardzo trudne warunki jazdy utrzymują się na drogach wschodniej Słowacji. Zasypane są połączenia pierwszej i drugiej kolejności odśnieżania w rejonie Trebiszova, Koszyc, Michaloviec, Vranova nad Toplou i Svidnika. W zaspach grzęzną piaskarki i pługi. Policja nadal apeluje do kierowców wschodniej Słowacji o niewyruszanie w miarę możliwości w drogę. W Starej Lubovni ponad 6 tysięcy ludzi wciąż nie ma wody. Wiele miejscowości pozbawionych jest prądu i gazu. Utrapieniem austriackich ratowników są natomiast lekkomyślni łyżwiarze i narciarze. 66-letniego Austriaka śmigłowiec Czerwonego Krzyża w ostatniej chwili "zdjął" z dryfującej kry na jeziorze Worthersee w Karyntii. W Alpach Salzburskich uratowano z kolei dwóch narciarzy. Akcję prowadzono w skrajnie trudnych warunkach: przy minus 27 stopniach i prędkości wiatru przekraczającej 70 km na godzinę.