"To bardzo poważny problem" - powiedział de Maiziere w środę wieczorem w rozmowie z telewizją ZDF. "Podczas ratowania Grecji Niemcy miały silną pozycję przetargową. Bez zgody Berlina wynik rozmów byłby dla wszystkich niekorzystny. W przypadku (uchodźców) jest inaczej - jeżeli inne kraje nie zgodzą się na kompromis, to będzie to korzystne dla nich, a niekorzystne dla nas" - wyjaśnił szef niemieckiego resortu spraw wewnętrznych. "Wiemy o tym, lecz Europa nie może tak dalej funkcjonować" - podkreślił niemiecki polityk dodając, że "wzajemna solidarność jest po prostu konieczna". Sprecyzował, że Berlin domaga się współpracy innych krajów przy podziale uchodźców wymagających ochrony ze względu na prześladowania. "Zdajemy sobie sprawę, że nigdy nie uzyskamy większości w UE dla rozdzielenia wszystkich docierających do Europy imigrantów" - dodał de Maiziere. "To trudna sprawa, ale z politycznego punktu widzenia w Europie wszystko ze wszystkim się łączy" - zauważył minister nawiązując zapewne do wypowiedzi, że kraje z Europy Środkowej i Wschodniej mogą oczekiwać solidarności od całej UE wobec Rosji, jeśli włączą się do rozwiązywania problemu uchodźców. De Maiziere powiedział, że uchodźcy powinni otrzymywać świadczenia w kraju, do którego ich skierowano. Inaczej dojdzie do "wtórnej migracji" - ostrzegł. Jego zdaniem wysoki poziom świadczeń w Niemczech jest "magnesem" dla imigrantów. Osoba starająca się o azyl, przebywająca w Niemczech z rodziną, otrzymuje świadczenia w wysokości ok. 1000 euro miesięcznie - dwa razy więcej niż wynosi przeciętna pensja w kraju pochodzenia. Pytany o sposób rozwiązania napiętej sytuacji na Węgrzech, gdzie koczują tysiące uciekinierów, de Maiziere powiedział, że należy stworzyć tam ośrodki pierwszej rejestracji imigrantów (tzw. hot spots). W tych placówkach powinny zapadać decyzje o skierowaniu azylantów do konkretnych krajów na terenie UE, lub o odesłaniu ich do kraju pochodzenia. Berlin gotowy jest do finansowego wsparcia władz węgierskich. Hot spots mają też powstać w Grecji i we Włoszech. Minister zapewnił, że w tym roku Niemcy poradzą sobie z napływem imigrantów, zastrzegł jednak, że jego kraj nie będzie w stanie przyjmować takiej liczby obcokrajowców przez dłuższy okres czasu. Napływ 800 tys. ludzi przez pięć, sześć czy siedem lat to "za dużo, nawet dla takiego kraju jak Niemcy" - podkreślił. Z Berlina Jacek Lepiarz