Zdaniem ETPC, który jest instytucją Rady Europy, Polska naruszyła art. 6 Konwencji Praw Człowieka, odwołując sędziów za pomocą faksu. Chodzi o sytuację z 2017 r., gdy po zmianie prawa o sądach powszechnych minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odwołał sędziów Alinę Bojadę oraz Mariusza Brodę z funkcji wiceprezesów Sądu Okręgowego w Kielcach. Podobnie stało się z 71 innymi wiceprezesami sądów oraz 75 prezesami. Dodatkowo zmienione ustawy nie pozwalały im odwołać się od decyzji. "Wątpliwa zgodność przepisu z zasadami państwa prawa" Rok później Bojada i Broda złożyli skargę do ETPC. We wtorek Trybunał na ich rzecz zasądził po 20 tys. euro rekompensaty i uznał, że Polska naruszyła artykuł 6. mówiący, że każdemu przysługuje "prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd". Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł w sprawie polskiej firmy: Naruszono prawo do rzetelnego procesu ETPC stwierdził, że skarżących sędziów odwołano na podstawie przepisu, którego "zgodność z zasadami państwa prawa wydaje się wątpliwa". Uznał także, że minister sprawiedliwości w żaden sposób nie uzasadnił, dlaczego sędziowie stracili stanowiska. "Państwowe ramy prawne ważne w momencie odwołania skarżących nie chroniły ich przed pochopnym i arbitralnym wygaszeniem sprawowania przez nich obowiązków wiceprezesów sądu" - podał Trybunał. Premier: szanujemy ETPC, ale realizujemy swoje programy Na konferencji prasowej do orzeczenia Trybunału odniósł się premier Mateusz Morawiecki. - Ta instytucja jest bardzo specyficzna, liczymy się z nią, ale wskazujemy za każdym razem, w przypadku orzeczeń, na bezwzględną wyższość zasad z polskiej konstytucji. Ona jest najwyższym aktem prawnym - mówił. Jak dodał szef rządu, rząd "bardzo szanuje ETPC", lecz "realizuje swoje programy z priorytetami i harmonogramem, w tym reformę sądów".