Oświadczenie ETA pojawiło się w środę w baskijskich mediach, w tym w gazecie "Gara", w której organizacja od lat publikuje swoje oświadczenia. Baskowie żyją w górzystym terenie na pograniczu Francji i Hiszpanii. Od 37 lat organizacja Kraj Basków i Wolność, czyli ETA żąda "respektowania demokratycznej decyzji Basków do samostanowienia o ich przyszłości". W ciągu 4 dekad separatystyczne dążenia doprowadziły do dziesiątków zamachów bombowych i śmierci 817 osób. Na tę wiadomość szef rządu hiszpańskiego Jose Luis Rodriguez Zapatero, występując w parlamencie, oświadczył, że "odtąd nadzieja jednoczy" Hiszpanów. - Mówiłem przed tą izbą, że jednoczy nas strach przed przemocą, teraz mam nadzieję, że jednoczy nas nadzieja - powiedział Zapatero w odpowiedzi na pytanie w Kongresie Deputowanych. - Będzie to proces długi i trudny. Trudny i długi. Wierzę, że wszyscy jesteśmy powołani do uczestniczenia w tym procesie, wszyscy przez niego zobowiązani - oświadczył premier dodając, że "rząd pragnie liczyć na wszystkie siły polityczne". Według dzisiejszego komunikatu zawieszenie broni wchodzi w życie w piątek i zostało określone jako trwałe. Już wcześniej ETA ogłosiła zawieszenie broni - we wrześniu 1998 r. - ale było ono "nieokreślone" czasowo. Wycofała się z tego w grudniu 1999 r. "Celem (zawieszenia broni - red.) jest promocja demokratycznego postępu w Kraju Basków i stworzenie nowych ram, w których uznawane będą nasze prawa jako narodu" - głosi komunikat. Hiszpański rząd Jose Luisa Rodrigueza Zapatero wyrażał gotowość rozmowy z ETA, jeśli wyrzeknie się ona przemocy. W lutym w Madrycie ponad 100 tysięcy demonstrantów w akcji "Nie w moim imieniu" wzywało premiera, aby nie szedł na żadne ustępstwa w walce z terrorystami. - Komunikat ETA o trwałym zawieszeniu broni jest dobrą wiadomością dla wszystkich Hiszpanów - powiedziała na forum parlamentu wicepremier Maria Terasa Fernandez de la Vega podkreślając jednocześnie, że "obowiązkiem rządu jest zachowanie ostrożności (wobec tych oświadczeń)". Przewodnicząca opozycyjnej centroprawicowej Partii Ludowej (PP) w Kraju Basków, Maria San Gil, oświadczyła w wypowiedziach dla hiszpańskiego radia Cadena Ser, że "ewidentnie ETA musiała coś zrobić wobec ciągłych ustępstw Zapatero". Rzecznik PP w parlamencie w Madrycie Manuel Fraga radził "nieco poczekać, aby przekonać się, jak potoczą się dalsze wydarzenia". Przewodniczący Stowarzyszenia Ofiar Terroryzmu (AVT) Jose Alacaz ostrzegł, że "trzeba bardzo uważać, bo to może być tylko zmyłka" i podkreślił, że "organizacja terrorystyczna chce osiągnąć to, czego nie osiągnęła poprzez prawie 1000 zabitych: samostanowienie" (Kraju Basków). Alacaz wyraził nadzieję, że "żaden więzień ETA nie zostanie uwolniony, ani nie unikną procesu podejrzani o pomaganie ETA". 23 lutego minęło tysiąc dni, odkąd ETA dokonała ostatniego zabójstwa: był to zamach bombowy, wskutek którego zginęło w prowincji Navarra dwóch policjantów. W ciągu wspomnianego tysiąca dni separatyści baskijscy podłożyli około stu ładunków wybuchowych, ale zawsze uprzedzali o mających nastąpić eksplozjach, co pozwalało uniknąć ofiar śmiertelnych.