Minister spraw zagranicznych Estonii odmówił dziś planowanego spotkania się z delegacją rosyjskiej Dumy Państwowej, która przyjechała dzień wcześniej do Tallina, by przedstawić tutejszym władzom swoje stanowisko w sprawie kontrowersyjnego monumentu. Paet uznał, że nie widzi powodu, by rozmawiać z rosyjską delegacją, której członkowie usiłowali ingerować w wewnętrzne sprawy Estonii i "rozsiewają kłamstwa". Zasugerował, że celem Rosjan nie jest prezentacja właściwego obrazu sytuacji, lecz raczej kampania wyborcza w Rosji. Również inni członkowie estońskiego rządu odwołali spotkania z rosyjskimi deputowanymi. Jeden z członków rosyjskiej delegacji powiedział w poniedziałek po spotkaniu z estońskimi deputowanymi: Rosja nie uznaje decyzji podjętej przez władze Estonii o rozbiórce pomnika, potępiamy ją. Tuż przed przyjazdem do Tallina Kowalow obarczył estońskie władze odpowiedzialnością za wydarzenia ostatnich dni: Uważamy, że estoński rząd powinien podać się do dymisji. Oczywiste jest, że rząd sprowokował kryzys i nie poradził sobie z zajściami, w wyniku których zginął człowiek. Burmistrz Moskwy i zarazem jeden z liderów rządzącej partii Jedna Rosja wezwał na pierwszomajowym wiecu do bojkotowania "wszystkiego, co związane jest z Estonią". Zasugerował, że bojkot powinien dotyczyć również towarów z Polski. Usunięcie pomnika w nocy z czwartku na piątek wywołało zamieszki w Tallinie i innych miastach Estonii. W starciach przedstawicieli mniejszości rosyjskiej z policją zginęła jedna osoba, a 156 zostało rannych. Zatrzymano ponad 1000 osób, w tym kilkudziesięciu obywateli Rosji. Aktywiści sterowanych z Kremla organizacji młodzieżowych, którzy od pięciu dni oblegają ambasadę Estonii w Moskwie, wtargnęli we wtorek na jej teren i zerwali z masztu przed budynkiem estońską flagę państwową. Policja zatrzymała cztery osoby. Pracownicy ambasady po kilkunastu minutach wciągnęli na maszt nową flagę.