Paet mówił szefowej unijnej dyplomacji o przekazanych mu przez działaczkę społeczną o imieniu Olha podejrzeniach, że ci sami snajperzy strzelali na kijowskim Majdanie Niepodległości zarówno do demonstrujących, jak i milicji. Według mediów chodzi o Olhę Bohomolec, lekarkę z ochotniczych służb medycznych Euromajdanu. "Ona pokazała mi jakieś fotografie, powiedziała, że to (...) ten sam typ kul i że wzbudza zaniepokojenie, że nowa koalicja nie chce przeprowadzić śledztwa, by ustalić, co naprawdę się stało, i coraz silniejsze jest przeświadczenie, że za snajperami stał nie (były prezydent Wiktor) Janukowycz, lecz ktoś z nowej koalicji" - mówił minister na opublikowanym nagraniu. W środę nagranie trafiło na serwis YouTube; o nagraniu powiadomiła telewizja Russia Today, powszechnie postrzegana jako "głos Kremla". "Estoński minister spraw zagranicznych Urmas Paet bardzo ubolewa, że rozmowa z szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton wyciekła, ale potwierdzamy jej autentyczność" - oświadczyła rzeczniczka resortu Minna-Liina Lind. Zdecydowanie zaprzeczyła "twierdzeniom, według których Paet oceniał udział opozycji w aktach przemocy". Według estońskiego ministra celem rozmowy z Ashton było "przekazanie emocji, nastroju i wydarzeń, z którymi zetknął się w czasie wizyty w Kijowie". Podkreślił on, że doniesienia o snajperach w Kijowie muszą być zweryfikowane w toku rzetelnego i niezależnego śledztwa. Rzeczniczka estońskiego MSZ sprecyzowała, że rozmowa telefoniczna odbyła się 26 lutego. Dzień wcześniej Paet złożył wizytę w Kijowie, aby spotkać się z przedstawicielami tymczasowych władz. Janukowycz został pozbawiony władzy przez ukraiński parlament 22 lutego. Rozmowę przeprowadzono z telefonu należącego do estońskiego resortu dyplomacji. Paet używał tego samego aparatu dzień wcześniej, w czasie pobytu na Ukrainie - podała bałtycka agencja BNS. Na konferencji prasowej w środę wieczorem Paet wyraził ubolewanie, że nagranie "dotarło do nieupoważnionych ludzi". "Fakt, że nagranie ujawniono teraz, nie jest przypadkiem" - powiedział. "Wzywam dziennikarzy, aby bardzo uważnie podchodzili do tego nagrania: mówiłem tylko, jakie wersje krążyły o wydarzeniach na Ukrainie" - zwrócił uwagę. Dodał, że jeśli te pogłoski zaczną żyć własnym życiem, to już na samym początku mogą zdyskredytować nową koalicję na Ukrainie. Na stronie internetowej Russia Today napisano, że nagranie najprawdopodobniej opublikowali w internecie funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), lojalni wobec obalonego prezydenta Janukowycza. Z kolei eksperci ds. bezpieczeństwa powiedzieli agencji BNS, że za nagraniem stały najprawdopodobniej rosyjskie służby specjalne. Ministerstwo zdrowia Ukrainy poinformowało w środę, że zmarła kolejna ofiara starć przeciwników byłych już władz z milicją i bilans wynosi obecnie 99 zabitych.