Tymczasem Stany Zjednoczone i sześć państw sojuszniczych zaapelowały do Rosji, by zaprzestała ataków na syryjską opozycję i cywilów. We wspólnym oświadczeniu Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Turcja, Katar i Arabia Saudyjska wyraziły "głębokie zaniepokojenie" rosnącą militarną aktywnością Rosji w Syrii. Ich zdaniem, spowoduje to dalszą eskalację przemocy i przyczyni się do jeszcze większej radykalizacji ekstremistów. Według źródeł zachodnich, rosyjskie samoloty - wbrew deklaracjom Moskwy - nie atakują stanowisk Państwa Islamskiego, tylko pozycje sił opozycyjnych wobec prezydenta Syrii Baszara al-Asada.Szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Aleksiej Puszkow powiedział rano, że rozpoczęte przedwczoraj naloty w Syrii potrwają nawet trzy-cztery miesiące. Według niego, dwa i pół tysiąca amerykańskich nalotów nie spowodowało "znaczących zniszczeń" w szeregach Państwa Islamskiego, a rosyjska interwencja będzie bardziej intensywna i skuteczna. Z kolei rosyjskie ministerstwo finansów uspokajało, że syryjska operacja wojskowa nie spowoduje konieczności przesunięcia środków w budżecie państwa. To zapewne reakcja na wyniki sondaży, które pokazują, że rosyjskie społeczeństwo w większości jest przeciwne zaangażowaniu militarnemu Rosji w Syrii.