Mimo doniesień o użyciu broni chemicznej UE nadal opowiada się za rozwiązaniem politycznym konfliktu w Syrii. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton w piątek zaapelowała o podjęcie wysiłków na rzecz zorganizowania pokojowej konferencji, która położyłaby kres wojnie domowej w Syrii i o "przekroczenie różnic", zdając się odnosić do stanowiska Rosji, najpotężniejszego sprzymierzeńca Damaszku.Prezydent USA Barack Obama oświadczył w wywiadzie dla CNN, że najnowsze doniesienia w sprawie użycia broni chemicznej w Syrii są bardziej niepokojące niż poprzednie. Zaapelował do Damaszku o dopuszczenie inspektorów ONZ, dodał jednak, że zważywszy na dotychczasowe doświadczenia z syryjskimi władzami Waszyngton nie spodziewa się od nich współpracy. Prezydent zastrzegł też, że ludzkie i finansowe koszty trwającej wojny w Afganistanie sprawiły, że jest ostrożny, jeśli chodzi o szybkie podejmowanie zobowiązań dotyczących ewentualnej interwencji wojskowej. Jak dodał, oczekiwanie, że USA mogą rozwiązać konflikt w Syrii, który nazwał "wyznaniowym i złożonym", są "czasami przesadne". Brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague wyraził przypuszczenie, że za atak chemiczny na opanowane przez rebeliantów przedmieścia Damaszku odpowiedzialne są siły prezydenta Baszara el-Asada. "Wiem, że niektórzy ludzie na świecie chcieliby powiedzieć, że jest to rodzaj mistyfikacji, zorganizowanej przez syryjską opozycję. Sądzę, że szanse na to są znikomo małe" - powiedział w wystąpieniu telewizyjnym. Wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej ds. Syrii Lakhdar Brahimi poinformował, że domniemany atak gazowy w Syrii powinien przyspieszyć prace na rzecz zwołania konferencji pokojowej zwanej Genewa 2. Wysłannik ONZ dodał: "Syria jest bez wątpienia największym obecnie zagrożeniem dla pokoju i bezpieczeństwa na świecie". Chiny ostrzegły w piątek, że "zanim śledztwo nie ustali jednoznacznie przebiegu wydarzeń (w Syrii), wszystkie strony powinny powstrzymać się od przesądzania jego wyników". Również w piątek rosyjskie MSZ oświadczyło, że syryjska opozycja uniemożliwia przeprowadzenie śledztwa w sprawie broni chemicznej. Wcześniej Moskwa wezwała opozycję do zapewnienia bezpieczeństwa ekspertom misji ONZ w Syrii. Tymczasem syryjscy działacze związani z opozycją próbują dostarczyć próbki pobrane od ofiar ataku gazowego na przedmieściach Damaszku inspektorom ONZ, zakwaterowanym w hotelu oddalonym o kilka kilometrów. "Przygotowaliśmy próbki włosów, skóry oraz krwi i przy pomocy zaufanych kurierów przeszmuglowaliśmy je do Damaszku" - powiedział jeden z działaczy. Syryjscy opozycjoniści mówią, że dysponują nie tylko materiałem biologicznym, ale także fotografiami z miejsca ataku, próbkami ziemi i spisanymi relacjami świadków. Eksperci ds. broni chemicznej podkreślają, że w takich przypadkach liczy się każda godzina, ponieważ z czasem dowody mogą się zatrzeć albo ulec manipulacji. W czwartek minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius powiedział, że jeśli RB ONZ nie będzie w stanie podjąć decyzji w sprawie domniemanego ataku w Syrii, decyzje będą podjęte "w inny sposób". Fabius dodał też, że jeśli doniesienia o ataku chemicznym na przedmieściach Damaszku zostaną potwierdzone, to społeczność międzynarodowa będzie musiała na to odpowiedzieć używając siły. MSZ Rosji zareagowało w piątek oświadczając, że "apele niektórych europejskich stolic w sprawie presji na RB ONZ i decyzji o tym, by uciec się do siły (przeciwko reżimowi Baszara el-Asada) są nie do przyjęcia". Wcześniej rosyjskie MSZ podkreślało, że atak gazowy mógł być prowokacją syryjskiej opozycji. Rosja jest najpotężniejszym sojusznikiem Syrii. W RB ONZ Moskwa wraz z Pekinem trzykrotnie blokowała rezolucje mające na celu wywarcie presji na Asada. Także z powodu sprzeciwu Rosji i Chin na zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu w środę wieczorem czasu polskiego RB ONZ nie zażądała przeprowadzenia przez oenzetowskich inspektorów śledztwa w sprawie domniemanego ataku. Syryjska opozycja oskarżyła w środę siły Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom. W Syrii od niedzieli przebywa 20-osobowy zespół ekspertów ONZ. Od poniedziałku sprawdzają oni doniesienia o wcześniejszym użyciu podczas wojny domowej w Syrii broni chemicznej. Zgodnie z umową między ONZ a syryjskim rządem podczas około dwutygodniowego pobytu inspektorzy odwiedzą trzy miejsca, w tym Chan al-Asal. Syria jako jeden z niewielu krajów nie podpisała konwencji o zakazie broni chemicznej, która weszła w życie w 1997 roku. Zachód jest przekonany, że reżim syryjski posiada niezadeklarowane zapasy tej broni, m.in. sarinu i gazu musztardowego.