Po wczorajszej erupcji, Cabulco wybuchł jeszcze raz w środku nocy, a potem nad ranem. Olbrzym wyrzucił z siebie hektolitry lawy. Chilijscy specjaliści nie wykluczają kolejnej erupcji. Problemem jest też opadający popiół, który w okolicy ma grubość 40 cm. Do tej pory ewakuowano ponad 4 tysiące osób w promieniu 20 km od krateru wulkanu. Władze zapewniają, że nie ma ofiar ani rannych. Niektórzy mieszkańcy za to odmawiają opuszczenia swoich domów.Na miejsce katastrofy poleciała prezydent Chile Michelle Bachelet. Jak oceniła, sprawa wygląda dużo poważniej niż wydarzenia po erupcji wulkanu Villarica w zeszłym miesiącu. Ewakuowano wtedy 4 tysiące osób.- Nie wiemy co się dalej stanie, wulkan jest dość nieprzewidywalny - powiedziała Bachelet. Zapewniła jednak, że choć możliwe jest odcięcie dróg, czy zniszczenie mostów poprzez lawiny i warstwę gorącego popiołu, mieszkańcy regionu są bezpieczni.