Swoją trzecią kadencję Erdogan, który czwarty raz premierem już być nie może, porównuje do "mistrzostwa". Nawiązuje do słynnego tureckiego architekta Sinana i ostatniej fazy jego kariery po wyzwoleniu na mistrza. Jak podkreśla agencja Reutera, aluzja ta mierzy bardzo wysoko. W Turcji dość powszechne są oczekiwania, że Erdogan będzie się ubiegać o fotel prezydenta w wyborach w 2014 roku, by w ten sposób utwierdzić swój status najważniejszego tureckiego przywódcy od czasów Ataturka - założyciela świeckiej Turcji w 1923 roku. Chce zostawić po sobie ślad w pejzażu miasta. Ma to być "ogromny meczet" z sześcioma minaretami wyższymi od minaretów Meczetu Proroka w Medynie, "widziany ze wszystkich stron Stambułu" i mieszczący do 30 tys. ludzi. Sinan działał w XVI w., u szczytu świetności imperium Osmanów. Jego najsłynniejsze dzieło, meczet Sulejmana Wspaniałego na zboczach wzgórza nad Złotym Rogiem, współtworzy charakterystyczną sylwetkę miasta nad Bosforem. Sulejman Wspaniały panował najdłużej (47 lat) spośród wszystkich 36 sułtanów władających Turcją. Meczet Sulejmana jest drugim co do wielkości w Stambule po Meczecie Błękitnym. O harmonijnych proporcjach wnętrza, może pomieścić 5000 osób. Jego centralną kopułę o wysokości 53 m i szerokości 26,5 m dźwigają cztery potężne filary i dwie nieco niższe półkopuły. Nie pozostawiły na nim najmniejszej nawet rysy trzęsienia nawiedzające Stambuł - budowla stoi na fundamencie z cystern z wodą, absorbujących wstrząsy. - Wzgórza Stambułu sułtanowie ozdabiali meczetami poświęconymi swym zwycięstwom, budując trwałe dziedzictwo - mówi Soner Cagaptay z waszyngtońskiego Instytutu Polityki Bliskowschodniej. Jego zdaniem "wznosząc neootomański meczet,(...) Erdogan mówi światu, że zapanował nad Turcją". Pomysł wywołuje kontrowersje Budowa meczetu, której patronuje Ergodan, wywołuje kontrowersje z różnych stron. Część elit uważa ją za ostentacyjną, źle ukrytą deklarację zwycięstwa rządu o korzeniach islamistycznych nad sekularystami. Tym ostatnim od czasów Kemala Paszy (Ataturka) tradycyjnie patronuje wojsko. Wybrany w połowie listopada konkursowy projekt dwóch architektek w hidżabach jest uderzająco podobny do Błękitnego Meczetu. Pewien konserwatywny, religijny intelektualista nazwał projekt "tandetną repliką"; napisał nawet do Erdogana, by nie zostawiał przyszłym pokoleniom widoku tak "odrażającego". Nieprzekonany pozostaje turecki minister kultury. "Sukcesu w dzisiejszym świecie nie daje wznoszenie gigantycznych budowli. Kiedyś tak, ale w czasach Sinana. Teraz to tylko kwestia ilości cementu" - twierdzi Ertugrul Gunay. Zwraca też uwagę, że jeśli już budować, to "coś takiego jak klejnot, który powinien błyszczeć własnym blaskiem, a nie (epatować) gigantyczną skalą". Stambuł, liczący ponad 14 mln mieszkańców, ma ponad 3 tys. meczetów. Nowy tradycyjny meczet ma stanąć na wzgórzu Camlica po azjatyckiej stronie miasta. Niegdyś były to tereny łowieckie dla zamożnych dygnitarzy otomańskich, obecnie - punkt widokowy. Szef islamskiego stowarzyszenia nadzorującego projekt Ergin Kulunk twierdzi, że brakuje tam większego meczetu. "Chcieliśmy klasycznego meczetu z kopułą, a jeśli taki chce się budować, w nieunikniony sposób musi przypominać Hagia Sofię, Meczet Sulejmana czy Meczet Błękitny - powiedział. Koszt szacuje się na ponad 43 mln euro, a środki mają pochodzić z donacji. Opozycja nazywa to szyldem, pod którym biznesmeni mogą sobie zaskarbić łaski rządu, który dał teren pod budowę. Erdogan zawdzięcza poparcie głównie konserwatywnej społecznie Anatolii - pisze agencja Reutera. Jego partia wygrała ze świecką elitą, która wyłoniła się wraz ze świecką republiką, i okiełznała wojskowych, którzy od 1960 roku obalili cztery rządy. Przeprowadzone w wojsku i systemie sądowniczym reformy promowano jako konieczne warunki stawiane przed akcesją do UE. Lecz ostatnio o akcesji tej jakoś nie słychać. Za to Erdogan dba o stosunki z krajami wchodzącymi niegdyś w skład dawnego imperium i w jego orbicie. Wzrost gospodarczy Turcji, wyprzedzający Europę, napędzany jest handlem z krajami Zatoki Perskiej. Do Turcji przyjeżdża coraz więcej arabskich biznesmenów i turystów: w porównaniu z 2010 rokiem sześciokrotnie więcej z Arabii Saudyjskiej, pięciokrotnie więcej z Kataru i czterokrotnie więcej z Kuwejtu. Wielkie plany Erdogana i rozprawianie się przez niego z przeciwnikami oraz uciszanie opozycjonistów - akademików, dziennikarzy i polityków, oczekujących na procesy z oskarżenia o spiskowanie, dają krytykom podstawy do porównywania go z sułtanami. Syryjski prezydent Baszar el-Asad powiedział w listopadzie, że turecki premier "myśli sobie, że jest nowym sułtanem, a w sercu uważa się za kalifa". Nowy meczet nie wytrzymuje porównania z innymi planami Erdogana dla Stambułu, gdzie jego były burmistrz chce m.in. połączyć 45-kilometrowym kanałem Morze Marmara z Morzem Czarnym i rozładować tłok na Bosforze, a część morza zasypać, tworząc grunt pod zgromadzenia na 800 tys. ludzi. Erdogan ma też nadzieję, że pozostawi Turcji nową konstytucję, która zastąpi ustawę zasadniczą stworzoną po zamachu wojskowym w 1980 roku i zapewni silną władzę prezydencką.