Erdogan rozmawiał z dziennikarzami przed wylotem do Chin na szczyt Pasa i Szlaku; następnie uda się do Waszyngtonu. Szef tureckiego państwa wyraził oczekiwanie, iż jego zbliżająca się wizyta w USA będzie "nowym kamieniem milowym" w przeżywających obecnie problemy relacjach z tym krajem - odnotowuje agencja Associated Press. We wtorek przedstawiciele władz USA poinformowali, że prezydent Trump zatwierdził dostawy broni dla kurdyjskich milicji YPG (Ludowych Jednostek Samoobrony). Nowe dostawy uzbrojenia mają stanowić wsparcie dla kurdyjskich bojowników w prowadzonej przez nich operacji, która ma na celu odbicie z rąk dżihadystów Ar-Rakki, nieformalnej stolicy IS w Syrii. Oczekuje się, że decyzja Białego Domu przyspieszy tę ofensywę. Amerykanie nie sprecyzowali, o jaki rodzaj broni chodzi; wiadomo, że już wcześniej USA dostarczały uzbrojenia Kurdom w Syrii. Agencja Associated Press wspominała, że chodzi o "cięższą broń". Turcja uważa YPG za ramię zdelegalizowanej w Turcji Partii pracujących Kurdystanu (PKK), która zarówno przez Ankarę, jak i USA oraz UE uważana jest za ugrupowanie terrorystyczne. Tymczasem w Syrii YPG stanowią trzon Syryjskich Sił Demokratycznych, koalicji kurdyjsko-arabskiej do walki z dżihadystami. PKK przez trzy dziesięciolecia walczyła z bronią w ręku przeciwko tureckim władzom i armii. Turcja, sojusznik USA w NATO i jeden z głównych graczy zaangażowanych w konflikt w Syrii, jest zdecydowanie przeciwna współpracy Amerykanów z Kurdami w Syrii i Iraku. Oskarża też siły YPG o to, że usiłują stworzyć kurdyjskie państwo na północy Syrii.