Jednocześnie Erdogan ostrzegł Moskwę, że działając w ten sposób naraża się na izolację w regionie. Podkreślił, że Rosja popełnia "śmiertelny błąd" angażując się w ten konflikt, co Ankara odbiera "ze smutkiem". Rosja tłumaczy, że rozpoczęte w środę naloty są wymierzone w dżihadystów z Państwa Islamskiego i inne grupy powiązane np. z Al-Kaidą. Jednak agencja Associated Press zwraca uwagę, że pojawiały się informacje, jakoby celem ataków rosyjskiego lotnictwa były też oddziały rebeliantów walczących z siłami syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. W podobnym tonie ocenił wcześniej tego dnia rosyjskie działania w Syrii premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Tymczasem wcześniej tego samego dnia Rosjanie poinformowali, że w ciągu 24 godzin przeprowadzono 20 nalotów na cele w Syrii, atakując 10 obiektów należących do dżihadystów z IS. Moskwa podkreśla, że wśród zbombardowanych miejsc jest m.in. centrum szkolenia terrorystów, a także fabryka ładunków wybuchowych tzw. pasów szahida. Resort obrony podał, że w ostatnich nalotach samolotów Su-24 i Su-25 zniszczono także jeden z punktów dowodzenia, a także skład amunicji w prowincji Maarrat an-Numan na północnym zachodzie Syrii. Ministerstwo obrony Rosji podało, że dotychczasowe działania zbrojne doprowadziły do osłabienia zdolności operacyjnych IS, a także do przerwania ich linii zaopatrzeniowych. Rajdy rosyjskiego lotnictwa są prowadzone całodobowo z rosyjskiej bazy powietrznej w Hmejmim (prowincja Latakia).