Nie podano żadnych informacji na temat dwóch ostatnich ofiar śmiertelnych. Rzecznik Instytutu Kocha powiedział natomiast, że powstrzymany został rozwój infekcji. Na 34 osoby zmarłe w Niemczech, zgon 22 był spowodowany zespołem hemolityczno-mocznicowym (HUS). Jedyną ofiarę śmiertelną poza Niemcami odnotowano w Szwecji. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zarejestrowała 3255 potwierdzonych lub podejrzanych przypadków zakażeń w 16 krajach. W niemal wszystkich przypadkach osoby chore miały kontakt z Niemcami. Eksperci z Instytutu Kocha zwracają także uwagę, że wiele zarażonych osób może już nigdy nie wrócić do pełni zdrowia. U około 100 chorych w Niemczech bakteria wyrządziła tak duże szkody, że konieczny będzie u nich przeszczep nerek. W sobotę niemieckie władze sanitarne potwierdziły, że źródłem zakażenia były kiełki pochodzące z uprawy ekologicznej Gaertnerhof w Bienenbuettel w Dolnej Saksonii. Minister rolnictwa Dolnej Saksonii Gert Lindemann oświadczył jednak w sobotniej prasie, że "uprawa zachowywała wysokie standardy sanitarne" i "według wszelkiej dostępnej wiedzy" nie doszło tam do uchybień. Instytut Roberta Kocha rekomenduje wstrzymanie się od jedzenia kiełków do momentu wydania nowego zalecenia. Ostrzeżenie przed spożywaniem ogórków, pomidorów i sałaty zniesiono w Niemczech w piątek. UE traci, Rosja nie odbiera telefonu Nierozwiązana pozostaje natomiast sprawa rosyjskiego embarga na import warzyw i owoców z Unii Europejskiej. Komisja Europejska wciąż nie dostała od Moskwy odpowiedzi dotyczącej certyfikatów, na podstawie których miałoby być ono zniesione. Urzędnicy muszą uzgodnić projekt specjalnych świadectw unijnych wspólnie z rosyjskimi ekspertami. System certyfikatów przyjęto na zakończonym w piątek szczycie Unia Europejska - Rosja w Niżnym Nowogrodzie. Przedstawiciele Komisji mówili wówczas, że zamierzają do poniedziałku porozumieć się w tej sprawie z władzami w Moskwie. Czekają więc teraz na odpowiedź, ale Rosjanie na razie milczą. Jak nieoficjalnie dowiedziała się korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, z urzędnikami w Moskwie po prostu nie da się skontaktować - nikt nie odbiera telefonu. A każdy dodatkowy dzień zwłoki oznacza straty dla unijnych, w tym polskich, eksporterów. Certyfikaty mają gwarantować bezpieczeństwo produktów i określać region, z którego pochodzą - tłumaczy rzecznik Komisji Frederic Vincent. To oznaczałoby, że na przykład polscy eksporterzy mieliby dostęp do rosyjskiego rynku, bo w pochodzących z niego produktach nie wykryto groźnej dla zdrowia bakterii e.coli. Rosyjskie embargo na import warzyw i owoców z Unii i spadek ich sprzedaży we Wspólnocie w związku z epidemią spowodowały wielomilionowe straty. Rolnicy w Polsce mówią o 22 milionach złotych. W sumie straty producentów z całej Unii szacuje się na ponad 500 milionów euro. Producenci mogą ubiegać się o odszkodowanie z unijnego budżetu, ale tylko częściowe. Do końca miesiąca powinni wysyłać wnioski do Komisji w tej sprawie.