Według najnowszych informacji z Niemiec między 2 maja a 14 czerwca w 13 krajach europejskich zarejestrowano 3332 przypadki zakażenia werotoksyczną Escherichia coli, w tym 818 przypadków zespołu hemolityczno-mocznicowego, 36 pacjentów zmarło. Doktor Jolanta Szych z Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny uważa, że Niemcy poradzą sobie z epidemią w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Chodzi o nadzór nad chorymi i przestrzeganie zasad higieny. Najtrudniejsze będzie leczenie chorych z zespołem hemolityczno-mocznicowym, wśród których ciągle notuje się zgony. - Opanowanie tego zespołu w niektórych przypadkach może być bardzo trudne albo wręcz niemożliwe i dlatego są te zgony - powiedziała. Doktor Szych podkreśliła w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że wyeliminowano źródło zakażenia wprowadzając zakaż sprzedaży kiełków. Podano informację do publicznej wiadomości, żeby nawet w domu nie hodowano kiełków bo być może nasiona, z których wyhodowano kiełki już były skażone - dodała. Teraz do zakażenia może dojść poprzez kontakt z chorym i nieprzestrzeganie higieny. W warszawskim Szpitalu Dziecięcym przy ulicy Litewskiej przebywa 7-letni chłopiec zakażony Escherichia coli. Chłopiec zakaził się od ojca, który wrócił z Niemiec. Według doniesień prasowych jego stan poprawia się ale nie udało się tego potwierdzić. Również według doniesień prasowych wczoraj 68-letnia kobieta z Escherichia coli została przewieziona ze szpitala w Giżycku do szpitala zakaźnego w Warszawie. Dyrektor tego szpitala odmówił potwierdzenia tej informacji.