Prezydenci: Mali - Ibrahim Boubacar Keita, Burkiny Faso - Roch Marc Christian Kabore, Nigru - Mahamadou Issoufou, Mauretanii - Mohammed uld Ghazuni i Czadu - Idriss Deby zgodzili się, że Francja powinna kontynuować zaangażowanie wojskowe w regionie. W oświadczeniu wydanym po spotkaniu przywódcy państw stwierdzili, że będą wspólnie walczyć z Państwem Islamskim na Wielkiej Saharze i zwrócili się do USA z prośbą o kontynuowanie wspierania logistycznego ich sił. "Nie mamy wyjścia" Macron stwierdził, że wycofanie wojsk amerykańskich z Afryki Zachodniej byłoby dla Francji problemem. "Mam nadzieję, że będę w stanie przekonać prezydenta Donalda Trumpa, że walka z terroryzmem rozgrywa się też w tym regionie" - dodał. "Nie mamy wyjścia. Potrzebujemy rezultatów" - podkreślił Macron, informując o decyzji w sprawie wysłania dodatkowych 220 żołnierzy. W Afryce Zachodniej znajduje się już 4,5 tys. francuskich wojskowych. Miejsce nieprzypadkowe Wybór Pau na miejsce spotkania był nieprzypadkowy. Tu stacjonuje 5. pułk śmigłowców bojowych, którego siedmiu żołnierzy było wśród 13 zabitych w listopadzie 2019 roku w zderzeniu dwóch śmigłowców podczas operacji bojowej w Mali. Spotkanie rozpoczęło się od złożenia hołdu żołnierzom, którzy zginęli. Operacja Barkhane Tzw. operacja Barkhane, czyli antyterrorystyczna operacja w rejonie Sahelu, jest coraz częściej krytykowana w Afryce, a także przez francuską opozycję. Według doniesień, w piątek tysiąc osób deptało w stolicy Mali Bamako flagi francuskie, żądając opuszczenia kraju przez francuskie i inne obce wojska. Według Michela Taubego, redaktora naczelnego dziennika internetowego L’Opinion Internationale, mimo trudności w pokonaniu wciąż nowych ugrupowań islamistów, "główną stawką w Sahelu nie jest bezpieczeństwo, ale rozwój ekonomiczny i gwarancja dobrej administracji". "Następne wyzwanie jest geopolityczne" - pisze komentator - gdyż w Afryce, jak i gdzie indziej, walka z terroryzmem islamskim wymaga światowej koalicji". Sugeruje on prezydentowi Macronowi, by wykorzystał wznowienie dobrych stosunków z Kremlem w celu zaangażowania rosyjskich żołnierzy w Sahelu. "Ulżyłoby to wysiłkom francuskim i upewniło naszych afrykańskich przyjaciół, do których Moskwa zaleca się od kilku miesięcy" - twierdzi. Były szef sztabu francuskich sił powietrznych generał Jean-Paul Palomeros powiedział w telewizji France24, że żołnierze państw afrykańskich są "słabo umotywowani i źle dowodzeni". Wyraził przekonanie, że operacja Barkhane "musi być od nowa przemyślana od początku do końca". Z Paryża Ludwik Lewin