Macron wezwał katolików we Francji "do odgrywania zdecydowanej roli w życiu politycznym kraju i Europy". Po raz pierwszy przy okazji obrad konferencji francuskich biskupów odbyło się przyjęcie, na które oprócz prezydenta zaproszono 400 gości, w tym radnych i deputowanych. Było to bezprecedensowe wydarzenie w kraju, "który nie szczędzi wyrazów nieufności wobec religii" - zacytowano prezydenta Macrona na stronie internetowej dziennika "Le Monde". Zdaniem autorki tekstu przemówienie szefa państwa "zostanie uznane za fundament przez część francuskich katolików i za prowokację przez część obrońców laickości". Przewidywania te potwierdził znany we Francji komentator Jean-Michel Aphatie, który we wtorek w radiu France Info gromił prezydenta za słowa, które "wywołać mogą tylko niezrozumienie i konsternację". Według dziennikarza zrozumiałe byłoby, gdyby Macron mówił o relacji między Kościołem a społeczeństwem, ale "węzeł łączący państwo i Kościół został bezpowrotnie przecięty w roku 1905, gdy nastąpił rozdział Kościoła od państwa". "Niepotrzebne starcia" Natomiast komentator dziennika "Le Figaro" pogratulował prezydentowi, że potrafił dostrzec "tożsamość, specyfikę i niezastąpioną rolę Kościoła w debacie społecznej". Publicysta podkreślił, że "dla Emmanuela Macrona stosunki między państwem a Kościołem nie są konfrontacją między dwoma konkurującymi ze sobą siłami". "Dziecinadą" nazwał "niepotrzebne starcia", których przykładem jest "odmowa uznania chrześcijańskich korzeni Europy". "Macron uważa, że katolicy umacniają Francję" Za szczególnie ważne uznano w "Le Figaro" wezwanie prezydenta, by katolicy, jako tacy, czynnie uczestniczyli w życiu politycznym kraju. Macron "widzi w religii nie niebezpieczeństwo, ale dobroczynne działanie dla społeczeństwa" i przekonany jest, że "zaangażowanie katolików umacnia Francję" - czytamy w dzienniku. "Macron zrozumiał, że Kościół to nie partia polityczna" - skomentował z kolei w radiu RTL kapelan francuskich parlamentarzystów ksiądz Laurent Stalla-Bourdillon, dodając: "Ma się wrażenie, że prezydent wykazuje pewne zrozumienie dla kwestii życia duchowego". "Kościół walczy z prezerwatywami" Jednocześnie jako "całkowicie nierealne" potępiły przemówienie prezydenta stowarzyszenia broniące praw homoseksualistów i organizacje planowania rodziny, wskazując na negatywne ich zdaniem uczestnictwo Kościoła w polityce poprzez "czynne poparcie dla manifestacji przeciwko małżeństwom homoseksualnym i zakazywanie prezerwatyw". Była socjalistyczna minister ds. rodziny Laurence Rossignol również uznała, że "Kościół jest bardzo zaangażowany w walkę polityczną". Jej zdaniem Kościół walczy "z prezerwatywami, z antykoncepcją, z przerywaniem ciąży, technikami wspomaganego rozrodu i prawem do umierania w godności" - dodała polityk. "Laickość to Francja" Natomiast były socjalistyczny premier Manuel Valls, obecnie deputowany związany z prezydencką partią La Republique en Marche (LREM), napisał na Twitterze, że "laickość to Francja i opiera się ona jedynie na ustawie o rozdziale Kościoła od państwa z 1905 roku". "Tylko to prawo, ale całe to prawo" - dodał. Na francuskojęzycznym portalu Huffington Post zauważono natomiast, że "co rzadko się zdarza, żaden z ważnych polityków większości parlamentarnej nie zabrał jeszcze głosu w obronie stanowiska prezydenta". Założycielka i honorowa przewodnicząca niewielkiej Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej Christine Boutin bez zastrzeżeń pochwaliła wystąpienie prezydenta: "Jestem zachwycona tym uznaniem mego katolickiego zaangażowania w politykę, które czynnie wyprzedziło poniedziałkowy apel". Eurodeputowana prawicowej partii Republikanie, była minister Nadine Morano wezwała Macrona, by był "konsekwentny" i wpisał do konstytucji "chrześcijańskie korzenie" Francji. Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)