63-letnia Emine Erdogan była od zawsze aktywną działaczką. W latach 70. ubiegłego wieku założyła organizację "Idealist Women’s Association" i wtedy też poznała swojego męża Recepa Tayyipa Erdogana. Obecna para prezydencka niedługo będzie obchodzić rubinowe gody, czyli 40. rocznicę ślubu. Mają dwie córki i dwóch synów. Emine Erdogan nie zaprzestała swojej politycznej działalności po tym, jak jej mąż został po raz pierwszy w 2003 roku premierem Turcji, a od 2014 prezydentem. Zaangażowała się mocno w kampanię przeciwko małżeństwom dzieci. Jest aktywna także w mediach społecznościowych. Mówi o tym, że przyjmowanie uchodźców to nie tylko kwestia polityki i ekonomii, ale także problem moralny i humanitarny. I nagle znalazła się w ogniu krytyki. W jednych ze swoich przemówień Recep Erdogan stwierdził, że podstawową rolą kobiety w społeczeństwie jest bycie matką oraz że każda kobieta powinna urodzić co najmniej trójkę dzieci. Jego żona całkowicie go poparła. W jednej ze swoich wypowiedzi pochwaliła harem - miejsce w domu, przeznaczone tylko i wyłącznie dla kobiet. "Harem był szkołą dla członków otomańskiej dynastii, miejscem, które przygotowywało kobiety do życia" - oświadczyła. Jej słowa spotkały się z ostrą krytyką. Zarzucono jej, że wspiera męża w jego dążeniu do przywrócenia surowych muzułmańskich reguł życia dla kobiet. Przypominano, że owszem w haremie kobiety kształciły się - uczyły się literatury, muzyki, malarstwa, tańca i śpiewu - wszystko po to, by zadowolić sułtana. Co więcej, większość z nich była w haremie przetrzymywana jako niewolnice. Jej mąż jest faworytem niedzielnych wyborów prezydenckich.