Niemcy pozostają najbardziej preferowanym przez Polaków kierunkiem migracji zarobkowej - wynika z raportu "Migracje zarobkowe Polaków" opracowanego przez Work Service. Raport prezentuje dane z końca 2017 r. Wyjazd do Niemiec deklaruje w nim niemal co trzeci potencjalny emigrant. 19 proc. preferuje Wielką Brytanię, a 11 proc. Norwegię. Jeszcze sześć miesięcy wcześniej największym powodzeniem cieszyła się Wielka Brytania, a część osób deklarujących wyjazd sugerowała, że chce zdążyć, zanim Zjednoczone Królestwo opuści Unię Europejską. Młodzi w czołówce O wyjeździe na saksy myśli prawie 14 proc. potencjalnych uczestników rynku pracy w Polsce. Większość z nich (58 proc.) to młodzi ludzie między 18. a 34. rokiem życia. "To niepokojące, bo właśnie te osoby powinny zasilać rynek pracy i stanowić o jego sile. Dodatkowo martwi fakt, że odbywa się to w warunkach niżu demograficznego" - piszą autorzy analizy. Nadzieją jest jedynie krótkookresowy czas deklarowanych wyjazdów. 34 proc. badanych mówi o emigracji maksymalnie na 6 miesięcy, co może oznaczać chęć zarobienia większych pieniędzy w stosunkowo krótkim czasie. To właśnie kilka razy wyższe zarobki na Zachodzie są głównym powodem wyjazdów. - Szczególnie dla osób ze średnim lub zawodowym wykształceniem - mówi Andrzej Kubisiak, rzecznik prasowy Work Service. Płaca minimalna w Niemczech wynosi 8,84 euro za godzinę, w Polsce trzykrotnie mniej. Ważny zarobek Jednak im wyższe stanowisko, tym mniejszy rozdźwięk w wynagrodzeniach. Emigracja zarobkowa jest zatem najbardziej nęcąca dla osób na podstawowych stanowiskach, które mogą dużo więcej zarobić za granicą. - Wykonując czynności pomocnicze, można zarobić w Niemczech ok. 1200-1300 euro netto - mówi Andrea Mika z agencji pracy Euro Labora w Raciborzu. Stąd wyjazdem zainteresowani są najczęściej pracownicy niewykwalifikowani lub z technicznym wykształceniem. Wyjątkami za to są osoby o wysokich kwalifikacjach, który chciałyby zrobić karierę zawodową. Niemiecki komunikatywnie Z obserwacji Work Service wynika, że największe zapotrzebowanie istnieje w sektorze produkcyjnym, logistycznym, budowlanym i opieki. - Polacy pytają najczęściej o regiony graniczące z Polską lub duże aglomeracje, bo przy wyborze miejsca zatrudnienia ważną rolę pełni także transport do Polski - mówi Andrzej Kubisiak. Dodaje, że chłonność i potrzeby rynku niemieckiego są niemal nieograniczone, ale barierą jest najczęściej znajomość języka niemieckiego. Pracodawcy oczekują jej bowiem na poziomie komunikatywnym. Podkreśla to także Andrea Mika z agencji Euro Labora, ale - jak stwierdza - zatrudnienie przy produkcji czy magazynowaniu mogą znaleźć i osoby nie mówiące po niemiecku, kiedy na miejscu są Polacy lub osoby znające język polski. 1,6 miliona wakatów W Niemczech na obsadzenie czeka aż 1,6 mln miejsc pracy - podała ostatnio Niemiecka Federacja Izb Handlu i Przemysłu (DIHK), analizując opinie 24 tys. firm. Prawie co druga niemiecka firma nie może od dłuższego czasu znaleźć odpowiednich kandydatów na wakujące stanowiska, a sześciu na 10 szefów firm jest przekonanych, że brak wykwalifikowanych pracowników zagraża działalności ich firm. - Brak wykwalifikowanego personelu staje się wyzwaniem dla całej gospodarki - powiedział Achim Dercks, wicedyrektor DIHK. Wykwalifikowani fachowcy nie palą się jednak do pracy za granicą. Polskim biurom pośrednictwa najtrudniej spełnić oczekiwania niemieckich pracodawców szukających inżynierów, pielęgniarek, ale też spawaczy i mechaników samochodowych - wylicza Mika. Brakuje chętnych do wyjazdu, chociaż fachowcy mogą zarobić miesięcznie ok. 2000-2500 euro netto - stwierdza pracownica Euro Labora. Nowy trend: Czechy W migracjach zarobkowych Polaków pojawił się nowy trend - Czechy. - Od półtora roku czeski rynek próbuje przyciągnąć polskich fachowców - mówi Andrzej Kubisiak. - Choć Czesi oferują niższe płace niż rynek niemiecki czy brytyjski, Polaków kusi bliskość geograficzna i kwestia bezpieczeństwa - dodaje. W raporcie Work Service niemal co drugi respondent stwierdził, że nie myśli o wyjeździe za granicę, bo obawia się zamachów terrorystycznych. Porady po polsku Póki co licznym pracownikom z Polski pomaga w Niemczech sieć poradni "Uczciwa mobilność" ("Faire Mobilität"). W większości z nich można uzyskać porady w języku polskim. - Liczba tych placówek rośnie, ale i zapotrzebowanie jest ogromne - mówi Sylwia Timm z poradni w Berlinie. Według Timm Polacy są największą grupą, która zgłasza się po poradę. Najczęściej dotyczy ona wynagrodzenia i wyzysku, ale też naruszania prawa pracy w przypadku np. wypowiedzenia umowy. Katarzyna Domagała, Redakcja Polska Deutsche Welle