Pentagon zmobilizował cały obszerny "aparat informacyjny", który pracował nad tym, aby eksperci ci prezentowali w telewizji i innych mediach pozytywny obraz kampanii w Iraku i Afganistanie, zgodny z linią propagandową rządu. Ich zadaniem była też polemika z zarzutami naruszania praw człowieka w więzieniu w bazie amerykańskiej w Guantanamo na Kubie i innych aresztach wojskowych dla podejrzanych o terroryzm. Pentagon - pisze "NYT" - wykorzystywał na ogół republikańskie sympatie generałów, a także ich zawodową solidarność z wojskowymi służącymi obecnie w Iraku i innych zapalnych regionach. Nie bez znaczenia jest też fakt, że większość "niezależnych" analityków militarnych ma powiązania z firmami zbrojeniowymi, którym zależy na kontraktach rządowych. Pracują dla nich jako lobbyści, konsultanci, albo nawet jako członkowie dyrekcji. Wojna jest potężnym motorem rozkręcającym koniukturę tych przedsiębiorstw. Na ponad dwóch stronach nowojorski dziennik obszernie dokumentuje powiązania generałów z Pentagonem i kontraktorami zbrojeniowymi. W telewizji, zwłaszcza w prawicowej sieci Fox News, wypowiadają się oni zwykle pozytywnie o wojnie, przedstawiając obraz sytuacji w Iraku często sprzeczny z doniesieniami dziennikarzy. Emerytowani oficerowie uczestniczą w licznych briefingach organizowanych przez Biały Dom, Departament Stanu, Pentagon i Ministerstwo Sprawiedliwości. Mają dostęp do tajnych dokumentów wywiadu. Administracja organizuje im podróże do Iraku. Jak pisze "New York Times", w zamian analitycy wojskowi powtarzają oficjalne stanowisko administracji, "nawet kiedy podejrzewają, że serwowane im informacje są fałszywe, lub naciągane". "Niektórzy analitycy przyznają, że tłumią swoje wątpliwości, gdyż obawiają się, że utrudni to im dostęp (do administracji)" - pisze gazeta. Pentagon zaprzecza, jakoby manipulował emerytowanymi wojskowymi. Rzecznik resortu Bryan Whitman powiedział, że przekazuje się im tylko prawdziwe informacje o wojnie.