W zeszłym miesiącu Elon Musk zapowiedział wprowadzenie "hardkorowych" standardów w Twitterze. W mailu do pracowników podkreślił, że będą musieli pracować "długie godziny z dużą intensywnością", a tylko "wyjątkowe wyniki, będą mogły liczyć na pozytywną ocenę". Całkowicie zakazał też wprowadzonej w pandemii COVID-19 pracy zdalnej. Miliarder w usuniętym już wpisie zarzekał się, że będzie pracował i spał w biurze, dopóki "firma nie zostanie naprawiona". Słowa Muska zdają się potwierdzać najnowsze zdjęcia wnętrz siedziby głównej Twittera w San Francisco, do których dotarło m.in. BBC. Okazuje się, że do nieużywanych sal konferencyjnych wstawiono łóżka, szafy i fotele. Na innych widać kanapy, na których leży pościel tuż obok stanowisk z komputerami. - Niektóre pokoje wyglądają jak w hotelu - stwierdził jeden z byłych pracowników firmy, który twierdzi, że Elon Musk sam regularnie śpi w siedzibie firmy. W placówce można natknąć się też na... pralkę. Senator: Nie zależy mu na ludziach Według Bloobmerga, po zwolnieniu prawie połowy pracowników Twittera, Musk poprosił o pomoc pracowników ze swoich innych firm - Tesli i przedsiębiorstwa The Boring Company. To właśnie dla nich, według agencji prasowej, mają być przygotowane "pokoje" w firmie. "Forbes" zauważył z kolei, że wstawienie łóżek to "widoczna poprawa" względem stanu z początku listopada, gdy jedna z pracownic Twittera opublikowała zdjęcie samej siebie śpiącej na podłodze sali konferencyjnej w śpiworze. Oburzeniem na publikację zdjęć zareagował senator stanu Kalifornia Scott Wiener. - Teraz zmusza się pracowników do spania w firmie. To jasne, że nie zależy mu na ludziach. Nie zależy mu na pracownikach - przekazał. Elon Musk odbija piłeczkę. Mówi o "zmęczonych pracownikach" Dochodzenie wyjaśniające w sprawie wszczął Departament Inspekcji Budowalnej San Francisco. Urzędnicy mają upewnić się, czy nie doszło do naruszeń przepisów budowlanych i bezprawnego zamienienia powierzchni biurowej w mieszkalną. Na zarzuty i skargi Musk odpowiedział... na Twitterze. W jednym spisów zarzekał się, że łóżka to udogodnienie dla "zmęczonych pracowników". Postanowił też "odbić piłeczkę": zamieścił artykuł na temat przypadkowego przedawkowania fentanylu przez 10-miesięczne dziecko w San Francisco. "Więc miasto atakuje firmy, które gwarantują łóżka zmęczonym pracownikom, zamiast upewnić się, że dzieci nie mają dostępu do fentanylu" - napisał miliarder. Zwrócił się tym samym do burmistrz miasta London Breed, której polecił "zrewidować priorytety". Czytaj też: Tej zimy mogą posypać się wysokie kary. Niektórzy zapłacą nawet kilka tys. zł