Były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) i jeden z czołowych przeciwników obalonego przez rewolucję prezydenta Hosniego Mubaraka opisuje w swoim artykule cztery kroki, które należy jak najszybciej zrobić w celu dokonania "konstruktywnego przejścia od Dni Gniewu do Dni Odbudowy". Według El Baradeia należy uchwalić przejściową konstytucję, gwarantującą równe prawa i podstawowe swobody obywatelskie. Powinny w niej zostać zarysowane cele i kompetencje rządu tymczasowego. Kolejnym krokiem będzie uchwalenie nowej, w pełni demokratycznej ustawy zasadniczej. Procesowi zmian w Egipcie powinna przewodzić trzyosobowa rada prezydencka - pisze El Baradei. Wśród jej członków ma znajdować się dwóch cywilów, którzy nie są powiązani z reżimem Mubaraka, oraz jeden przedstawiciel armii. El Baradei podkreśla, że utworzenie rady byłoby pierwszym krokiem w zapewnieniu obywateli, iż ich kraj "podąża w odpowiednim kierunku". Ponadto, powstać musi rząd tymczasowy, w którego skład weszłyby wykwalifikowane osoby o niekwestionowanej reputacji. Celem gabinetu byłoby przede wszystkim tworzenie "struktur, które utorują drogę do wolnych i sprawiedliwych wyborów" oraz powoływanie silnych instytucji, które są podporą społeczeństwa obywatelskiego. Rząd ten powinien istnieć przez rok, a nie, jak ostatnio proponowano, jedynie sześć miesięcy - ocenia były szef MAEA. "Przyspieszony proces zmian przyniesie korzyści jedynie istniejącym partiom i grupom, zostawiając milczącą większość z dala od sceny politycznej", a efektem tego będą niereprezentatywne wybory - ocenia El Baradei. Wszystkie instrumenty pozostałe po dyktaturze powinny zostać usunięte. Według El Baradeia, natychmiast należy znieść stan wyjątkowy, dekrety ograniczające wolność prasy i powstawanie partii politycznych oraz zabraniające zgromadzeń. Wolność powinni odzyskać więźniowie polityczni - czytamy na łamach "Financial Timesa". El Baradei podkreśla, że częścią demokratycznego procesu politycznego powinno być Bractwo Muzułmańskie "konserwatywne z religijnego punktu widzenia, ale nie używające przemocy". Jego zdaniem ugrupowanie "uzyskało wiarygodność, dzięki zapewnianiu opieki społecznej tam, gdzie nie robił tego rząd Mubaraka". El Baradei zaznacza, że choć nie podziela poglądów Bractwa, to "publicznie zaangażowało się ono w tworzenie społeczeństwa obywatelskiego, a nie religijnego" oraz poparło "równe prawa, niezależnie od wyznania". Jak pisze El Baradei, jego wizję "drugiej Republiki" podziela "większość Egipcjan", w tym wiele grup młodzieżowych, z którymi współpracował przez ponad rok. Nowy Egipt ma być krajem "nowoczesnym i umiarkowanym", a jego demokratyczne instytucje powinny posiadać struktury i przywódców, którzy umożliwią mu dogonienie reszty świata w takich sferach jak nauka czy technologia. Ma to zapewnić nowe możliwości 40 proc. obywateli żyjących w ubóstwie i wykształcenie jednej trzeciej Egipcjan, którzy pozostają niepiśmienni. "Potrwa to, ale musimy zrobić to w odpowiedni sposób" - uważa El Baradei.