Nowy dekret podnosi z 50 do 99 procent udział panstwa w "nadzwyczajnych zyskach" osiąganych przez eksploatujące ekwadorskie złoża koncerny naftowe dzięki sprzedaży ropy po cenach wyższych od wskaźnikowych cen kontraktowych. Rząd oblicza, że dzięki tej podwyżce uzyska dodatkowe 700 mln dolarów rocznie. Dekret ma charakter rewolucyjny, bowiem już poprzednie, przyjęte w ub. roku postanowienie o odprowadzaniu do kasy państwowej połowy dodatkowych zysków wzbudziło wielkie protesty naftowych koncernów. Najnowsza decyzja rządzącego od stycznia Correi idzie w podobnym kierunku co niedawne postanowienia jego przyjaciela i sojusznika, prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza, który zwiększył obowiązkowe udziały państwa w spółkach eksploatujących bogate wenezuelskie złoża ropy. - Rząd rewolucji obywatelskiej jest przekonany, że dotychczasowe prawo było nie wystarczające - powiedział Coorea, używając pojęć ze swej zwycięskiej kampanii wyborczej sprzed niespełna roku. - Dziś wydaliśmy postanowienie z mocą dekretu, że te dodatkowe zyski będą dzielone w sposób sprawiedliwszy. W niedzielę Correa odniósł wraz ze swą partią wielki sukces wyborczy, zdobywając przygniatającą większość w 130-osobowym zgromadzeniu konstytucyjnym, które w ciągu pół roku ma przygotować i uchwalić nową, zmienioną konstytucję, usuwając zarazem w cień Kongres, w którym przewagę mają stare, przeciwne prezydentowi elity, oskarżane przez niego o tworzenie z kraju "korupcyjnego szamba". Ekwador, piąty producent ropy w Ameryce Łacińskiej, wydobywa 530 tys. baryłek tego surowca dziennie, z czego 37 procent przypada na państwową firmę Petroecuador, a około połowy na spółki zagraniczne. 67,07 procent produkcji wysyłane jest na eksport, zapewniając krajowi wpływy w wysokości 4,8 mld dol. rocznie.