Według sondażu instytutu Cedatos-Gallup, 70 proc. uprawnionych do głosowania odpowiedziało się za nową, "solidarystyczną" ustawą zasadniczą, przyznającą prezydentowi Correi szersze niż obecnie uprawnienia. Inny sondaż exit-poll wskazuje na 66 proc. poparcie dla reformy konstytucyjnej. Jeszcze w niedzielę czasu lokalnego (w poniedziałek polskiego), oczekiwane są pierwsze oficjalne rezultaty. Prezydent Correa okrzyknął te wyniki mianem "historycznego zwycięstwa". Przemawiając w portowym mieście Quayaquil, bastionie opozycji, przywódca zapewnił, że nawet tam przeważyły głosy jego zwolenników. Konstytucja została przygotowana przez Zgromadzenie Konstytucyjne, w którym większość mieli zwolennicy 45-letniego prezydenta. Ma ona według Correi pozwolić na przejście od neoliberalnego modelu gospodarki do systemu "harmonizującego wpływ społeczeństwa, państwa i rynku" na gospodarkę. Dzięki nowej konstytucji, Correa będzie mógł jeszcze dwukrotnie ubiegać się o urząd prezydenta, który sprawuje od stycznia 2007 r. Dokument zapewnia również obywatelom m.in. prawo do bezpłatnej oświaty i ochrony zdrowia. Krytycy zarzucają Correi, dawnemu katolickiemu misjonarzowi, że gromadzi w swoich rękach zbyt wiele władzy, m.in. nad gospodarką i sądownictwem, co doprowadzi do odpływu zagranicznego kapitału z Ekwadoru. Twierdzą, że zaprowadzany przez prezydenta model społeczeństwa to socjalistyczna autokracja wzorowana na Wenezueli. Correa, szósty prezydent Ekwadoru w ciągu ostatnich dziesięciu lat, utrzymuje, że stanie się odwrotnie: konstytucja przekształci jeden z najbardziej niestabilnych politycznie krajów Ameryki Łacińskiej w stabilny rynek przyciągający obcych inwestorów. Natomiast agencja AP dodaje, że "Correa, inaczej niż boliwijski prezydent Evo Morales, trzyma się z dala od wenezuelskiego przywódcy" Hugo Chaveza.