- W kraju nie ma już stref "pewnych" - powiedział w rozmowie z rozgłośnią BBC tłumacząc, że bombardowanie może obecnie nastąpić w każdym miejscu. Guterres domagał się wcześniej utworzenia korytarzy humanitarnych i wyraził "skrajną frustrację", gdyż nie mógł osiągnąć tego - tak pilnego - celu. Tymczasem cytowany również przez BBC rzecznik izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych Mark Regew zapewniał, że Izrael "dołożył jak największych starań, by skoordynować swoje działania ze społecznością międzynarodową, ONZ, Czerwonym Krzyżem i innymi organizacjami". - To jasne, że nie można wejść do ciężarówki (wiozącej pomoc) bez odrobiny koordynacji. Taka ciężarówka może przecież wieźć pociski, rakiety, materiały wybuchowe - dodał. Antonio Gutteres jednak uznał działania Izraela za niewystarczające. - Niemożliwością jest dostarczenie ogromnej ilości pomocy humanitarnej do potrzebujących jej ludzi - zaznaczył. Regew odpowiedział na to, że jego kraj nie chce "widzieć katastrofy humanitarnej". - To nie jest w naszym interesie politycznym - podkreślił.