W ostatnich latach w wybrzeża Arktyki coraz częściej uderzają fale tsunami, które wzmagają niszczenie brzegów morskich i niejednokrotnie stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla życia ludzi. Te ekstremalne fale generowane są przez wpadające do morza osuwiska lub obrywy skalne. "To prawdziwe arktyczne potwory!" - podkreśla dr hab. Mateusz Strzelecki, kierownik projektu "GLAVE – transformacja wybrzeży paraglacjalnych przez fale tsunami – kiedyś, dziś i w cieplejszej przyszłości". W ramach projektu latem zakończyła się trzytygodniowa ekspedycja naukowa na zachodnie wybrzeże Grenlandii. Naukowcy dokumentowali m.in. efekty działania wielkich fal morskich na wyspie Disko oraz osuwiska po przeciwnej stronie cieśniny Vaigat. Celem badań jest m.in. znalezienie odpowiedzi na pytanie, jaką rolę pełnią fale tsunami w przekształcaniu krajobrazu arktycznego wybrzeża oraz jak przygotować nadmorskie społeczności do łagodzenia ich skutków. Powody powstawania tsunami "Najczęstszymi przykładami ekstremalnych fal w regionach polarnych wciąż zdominowanych przez lodowce są te wywołane cieleniem lodowców i obracaniem gór lodowych, największe z fal pojawiają się jednak w efekcie osuwania mas skalnych po stokach górskich otaczających fiordy i na ich podwodnych zboczach. Ich wysokość spiętrzenia sięga niekiedy kilkuset metrów!" - podkreślają dr hab. Mateusz Strzelecki, który kierował ekspedycją naukową na zachodnie wybrzeże Grenlandii oraz dr hab. Marek Kasprzak, cytowani na stronach internetowych uczelni. "Osuwiska te są warunkowane topografią terenu, budową geologiczną podłoża i ruchami tektonicznymi, jednak w środowisku polarnym przemieszczeniu zwietrzeliny skalnej sprzyja także coraz głębsze rozmarzanie tzw. warstwy czynnej – partii gruntu znajdującej się nad trwale przemarzniętym podłożem (permafrostem)" - tłumaczą badacze w komunikacie zamieszczonym na stronach UWr. Osuwiska i tsunami są jednym z widocznych skutków współczesnych zmian klimatu. "Wraz z recesją lodowców, degradacją permafrostu oraz zmniejszeniem zasięgu i frekwencji lodu morskiego, zmieniają sposób funkcjonowania środowiska i krajobraz dalekiej Północy" - podkreślili badacze. "Rosnąca częstość zdarzeń ekstremalnych tego typu stała się wyzwaniem dla lokalnych społeczności i polityki państw arktycznych" - podkreślają naukowcy. Wśród oczekiwanych skutków podjętych badań jest m.in. zebranie informacji, które będą pomocne w przygotowaniu nadmorskich społeczności na zdarzenia ekstremalne. Polacy badają Grenlandię W składzie grupy, która przebywała trzy tygodnie od 24 lipca 2023 r. na Grenlandii, oprócz kierownika Mateusza Strzeleckiego, znaleźli się A. Sobczyk (pomiary strukturalne skał, rozpoznanie osadów plażowych przy pomocy georadaru), J. Waroszewski (dokumentacja odsłonięć glebowych), H. Marszałek (pomiary hydrogeologiczne), J. Kavan (kartowanie przy pomocy technik UAV), M. Szczypińska (analizy teledetekcyjne) oraz M. Kasprzak (rozpoznanie geofizyczne strefy wybrzeża). Ich bazą stał się jacht S/Y Ocean A z bardzo doświadczonym w rejsach polarnych kapitanem A. Górajkiem. Jak zaznaczono w komunikacie, "grupa badawcza lądowała na odcinkach wybrzeży wyspy Disko, gdzie nie stwierdzono fal tsunami oraz na tych plażach, które zostały przez nie wielokrotnie dotknięte". "Była też okazja do obserwacji zniszczeń spowodowanych w 2000 r. przez tsunami w górniczym mieście Qullissat" - podali uczestnicy wyprawy. Ostatnim etapem prac było kartowanie wybrzeży erodowanych przez fale pochodzące z cielenia, uchodzącego do morza, lodowca Eqip Sermia. Projekt "GLAVE", w ramach którego odbyła się ekspedycja na Grenlandię, finansowany jest przez Narodowe Centrum Nauki (NCN SONATA BIS 2020/38/E/ST10/00042). *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!