Według przedstawiciela służb ratunkowych ósma osoba, której stan był krytyczny, zmarła w szpitalu. Spośród 25 rannych sześciu jest w stanie poważnym. W chwili wybuchu na przystanku było wielu żołnierzy izraelskich. Miejsce, w którym doszło do zamachu, leży na przedmieściach Tel Awiwu, w dzielnicy Riszon Lecion, niedaleko szpitala Assaf Harofeh i bazy wojskowej Crifim. Rząd izraelski oskarżył przywódcę palestyńskiego Jasera Arafata o to, że jest bezpośrednio "odpowiedzialny" za zamach. Przedstawiciel kancelarii premiera Ariela Szarona zapowiedział po zamachu, że Izrael "podejmie niezbędne działania, by obronić swoje społeczeństwo w obliczu braku woli władz Autonomii Palestyńskiej", które nie chcą rozbroić zbrojnych ugrupowań.