Policja nie wyklucza jednak, że to gangsterskie porachunki. Jak mówią przedstawiciele milicji, cały czas trwają oględziny miejsca wybuchu i pod uwagę brana jest każda wersja. Do eksplozji doszło tuż obok hotelu "Nacional", położonego zaledwie 200 m od Kremla. - W budynku mieszczą się biura wielu firm, prowadzących szerokie i rozliczne interesy dlatego nie wykluczamy, że wybuch miał podłoże kryminalne związane właśnie z działalnością ulokowanych tu firm - mówił przedstawiciel moskiewskiej milicji. Wcześniejszy bilans mówił o pięciu zabitych i 13 rannych. Borisow potwierdził, że wśród rannych jest jedna cudzoziemka - obywatelka Chin. Według mera Moskwy Jurija Łużkowa, dzisiejszy wybuch był zamachem dokonanym przez jedną lub dwie terrorystki. - Przypuszcza się, że przed budynkiem "Nacionalu" znalazły się dwie samobójczynie z bombami. Pewne jest, że była co najmniej jedna - powiedział Łużkow agencji Interfax. Pierwsza wersja, przedstawiana wcześniej przez rzecznika milicji Kiriłła Mazurina, głosiła, że przed hotelem "Nacional" wybuchł samochód-pułapka. Do eksplozji doszło w kilka dni po zamachu na rosyjski pociąg pasażerski w południowej Rosji. Zginęło wtedy ponad 40 osób. Putin: Terroryści działają przeciw gospodarce i demokracji Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył po dzisiejszym zamachu dokonanym w pobliżu Kremla, że trzeba podjąć nową akcję, aby powstrzymać "terrorystów", którzy próbują wprowadzić zamęt w rosyjskiej demokracji i zaszkodzić rozwojowi gospodarczemu kraju. Putin powiedział deputowanym, że konstytucja stanowi "podstawę rozwoju gospodarki wolnorynkowej, demokracji i rozwoju kraju w całości, a także służy zachowaniu jego integralności terytorialnej". - Działania kryminalistów, terrorystów, którym musimy stawić czoło również dzisiaj, są skierowane przeciwko nam wszystkim - powiedział rosyjski prezydent.