Na razie informacje napływające z Krymu dotyczące przebiegu zdarzeń są sprzeczne. Jedna wersja mówi o wielu napastnikach, którzy zdetonowali materiały wybuchowe i strzelali do ludzi. Druga sugeruje, że napastnik był jeden, zdetonował ładunek i po ataku się zastrzelił. Trzecia natomiast mówi o jednym napastniku, który najpierw zdetonował ładunek, później strzelał do ludzi, a na końcu popełnił samobójstwo.Najnowsze doniesienia mówią, że w szkole znaleziono dwa ładunki wybuchowe. Przynajmniej trzy wersje zdarzeń Dyrektor technikum w Kerczu na Krymie Olga Grebiennikowa powiedziała lokalnej telewizji, że było wielu napastników, którzy w środę wdarli się do szkoły, zdetonowali materiały wybuchowe i strzelali, zabijając kogo popadło. Wśród ofiar są zarówno uczniowie, jak i personel. Grebiennikowa powiedziała też, że ktoś wysadził się w powietrze w stołówce technikum. Grebiennikowa wydarzenia w Kerczu porównała do Biesłanu. "Tam jest pełno ciał, pełno ciał dzieci, prawdziwy akt terroru. Wysadzili wszystko, powypadały okna, wysadzili cały hol, wrzucali jakieś ładunki wybuchowe, potem biegali z karabinami. Weszli na pierwsze piętro, otwierali drzwi do klas i strzelali do każdego, na kogo natrafili" - mówiła.Z drugiej strony Siergiej Aksjonow, szef rosyjskiej administracji na Krymie, podał nowe dane o liczbie ofiar i przedstawił inne okoliczności zdarzenia. Według jego informacji zginęło przynajmniej 18 osób. Domniemany napastnik to uczeń 4 klasy tej szkoły, który miał zastrzelić się po zdetonowaniu bomby. Jego ciało znaleziono w bibliotece. Zdaniem Aksjonowa w szkole nie doszło do strzelaniny. Rosyjski Komitet Śledczy również informuje, że napastnikiem w szkole w Kerczu na Krymie był jej 18-letni uczeń. Dodano natomiast, że ze wstępnych ustaleń wynika, że ofiary zginęły od ran postrzałowych. Tymczasem Rosyjski Narodowy Komitet Antyterrorystyczny poinformował, że poszukuje organizatorów ataku i osób, które napadły na szkołę na Krymie. Gryzie się to z tym, o czym mówił Aksjonow który sugerował, że napastnik działał w pojedynkę. Przedstawiciel rosyjskiego komitetu Andriej Przezdomski poinformował natomiast, że w szkole na Krymie, gdzie w środę doszło do ataku, w wyniku którego 19 osób zginęło, a 52 zostało rannych, znaleziono ładunek wybuchowy. Nie wiadomo jednak, czy chodzi o ładunek, który wybuchł wcześniej w szkole, czy w budynku znaleziono inną bombę, która nie eksplodowała. Reakcja władz Prezydent Rosji Władmir Putin zlecił Federalnym Służbom Bezpieczeństwa i Komitetowi Śledczemu rozpoczęcie dochodzenia. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w środę dziennikarzom, że przy badaniu przyczyn wybuchu w technikum w mieście Kercz na Krymie rozpatrywana jest wersja aktu terrorystycznego. "Działająca na Ukrainie prokuratura Autonomicznej Republiki Krymu wszczęła śledztwo w sprawie środowego ataku w szkole w Kerczu na zajętym przez Rosję półwyspie" - poinformował przedstawiciel prokuratury Roman Muraczow. "Prokuratura Krymu wszczęła sprawę karną z paragrafu Kodeksu karnego Ukrainy mówiącego o akcie terrorystycznym" - oświadczył Muraczow na konferencji prasowej. Powiedział również, że informacje na temat zdarzenia nadchodzą obecnie przede wszystkim z mediów. W śledztwo ma być zaangażowana Służba Bezpieczeństwa Ukrainy - poinformował ukraiński prokurator. Kim był napastnik? Rosyjski Komitet Śledczy zidentyfikował napastnika jako 18-letniego Władisława Roslakowa. Według ustaleń Komitetu napastnik otworzył ogień, a następnie zastrzelił się. Na nagraniach z monitoringu widać, jak 18-latek wchodzi do szkoły, trzymając karabin. Organ dodał, że przekwalifikował czyn z aktu terroru na masowe morderstwo. Znajomy napastnika powiedział RBK, że chłopak "nienawidził technikum przez złych nauczycieli, wspominał, że się na nich zemści". Inni uczniowie zwracają uwagę, że napastnik był "bardzo zamknięty w sobie, prawie z nikim nie rozmawiał i dawno usunął swoje profile z portali społecznościowych". Na zdjęciach z miejsca tragedii widać szkło z wybitych okien dwukondygnacyjnego budynku. Agencja TASS cytuje lekarzy z pobliskiego szpitala, którzy mówią o przepełnionych pomieszczeniach izby przyjęć. Na miejscu pracują ekipy ratunkowe. Na miejsce zdarzenia skierowano 200 żołnierzy z wozami bojowymi. Na Krymie ogłoszono trzydniową żałobę. W mieście ewakuowano wszystkie szkoły i przedszkola.