"To może być początek fali zamachów" - tak eksplozje w rosyjskim Wołgogradzie komentuje ekspert od spraw terroryzmu Andrzej Mroczek. Jego zdaniem za zamachami stoją islamscy fundamentaliści z Kaukazu Północnego. Ekspert zaznacza, że do zamachów nawoływał przywódca terrorystów Doku Umarow. Wezwał on bojowników do tego, żeby różnymi środkami doprowadzili do zakłócenia igrzysk. A te, jak przypomina Andrzej Mroczek, są "oczkiem w głowie" rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.Mroczek zaznacza, że im bliżej do igrzysk w Soczi, tym zamachy będą się nasilać. Jak podkreśla, Wołgograd może być jedynie preludium do tego, co może wydarzyć się w najbliższym czasie. Zdaniem eksperta, Rosjanie mogą próbować zapobiec niektórym próbom zamachów, ale niestety nie są w stanie wyeliminować ich dużej części. Podobnego zdania jest Paweł Soloch, ekspert od spraw bezpieczeństwa z Instytutu Sobieskiego. Według niego, aktywność zamachowców wzrasta ze względu na mające się odbyć w lutym igrzyska zimowe. Ekspert wyjaśnia, że w rejonie Kaukazu wciąż dochodzi do zamachów i ataków na władze rosyjskie. Jednak - jak dodaje - fundamentaliści teraz zdecydowali się na bardziej spektakularne akty. - Terroryści wiedzą, że przed Soczi mogą na siebie zwrócić uwagę - podkreśla ekspert. Jego zdaniem, wyeliminowanie zagrożenia atakami terrorystycznymi w Rosji jest ogromnie trudne. Jak dodaje, aby to uczynić, Rosja powinna wygasić zarzewie konfliktu na Kaukazie. A na to, zdaniem eksperta, przynajmniej w najbliższym czasie się nie zanosi.W wyniku wybuchów na dworcu kolejowym i w trolejbusie w Wołgogradzie zginęło ponad 30 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.