Ekspert wskazał w piątek w rozmowie z PAP, że oczywiste jest, iż priorytety w polityce zagranicznej krajów na południu UE różnią się od priorytetów państw na wschodzie. "To prawda, że nie wszyscy UE mają takie same priorytety. To jest tajemnica poliszynela w Unii Europejskiej" - powiedział. "Od dłuższego czasu widać pewną konkurencję między południem a wschodem UE o to, kto jest skonfrontowany z największym zagrożeniem. To jest naturalna sprawa. Czasami dochodzi nawet do scen zazdrości o to, co jest priorytetem w sensie bezpieczeństwa" - dodał Freudenstein. Zauważył, że zawsze, gdy dochodzi do ataku terrorystycznego w Unii albo w jej sąsiedztwie od państw południowych można usłyszeć: "A nie mówiliśmy, że stamtąd pochodzi największe zagrożenie?!". "Zaś po każdej eskalacji na Ukrainie czy gdzieś indziej na wschodzie mamy taką samą retorykę ze strony krajów Europy Środkowej i Wschodniej" - powiedział. Zawsze trzeba znaleźć kompromis Jak dodał, tajemnica sukcesu Unii polega na tym, że zawsze trzeba znaleźć kompromis. "Na końcu żadne zagrożenie nie będzie lekceważone, niezależnie od kierunku, z którego pochodzi" - ocenił Freudenstein. Zdaniem eksperta w osiągnięciu kompromisu pomiędzy tymi punktami widzenia na pewno pomóc może okazywanie przez oba regiony - południe i wschód UE - wzajemnego zrozumienia dla problemów, z którymi się borykają. "Mądra dyplomacja zawsze polega na tym, że okazuje się empatię i rozumie się partnera" - powiedział. "Decydujące dla konsensusu jest to, że np. Hiszpania przyznaje, iż unijne sankcje wobec Rosji są bolesne, ale rozumie dlaczego one istnieją. Z kolei Europa Środkowa i Wschodnia nie może uważać każdego ruchu w kierunku walki z terroryzmem za pewne zagrożenie dla naszej postawy wobec Rosji" - ocenił brukselski ekspert. Jego zdaniem w przypadku sankcji, nałożonych na Rosję za wspieranie separatystów na wschodzie Ukrainy, istnieje "potencjalne ryzyko rozłamu konsensusu w UE". "Byłoby fatalne, gdyby niektóre kraje, jak np. Węgry, Austria, Cypr czy Grecja, wyłamały się z konsensusu w sprawie sankcji" - powiedział Freudenstein. "Ale tego nie widać w tej chwili. Sankcje są wprawdzie krytykowane, ale konsensus się trzyma - między innymi dlatego, że wszyscy zdają sobie sprawę, co ryzykujemy, jeśli on się rozpadnie" - ocenił. UE za przedłużeniem sankcji wobec Rosji W czwartek przywódcy państw UE zasygnalizowali, że przedłużą wygasające w lipcu sankcje gospodarcze wobec Rosji do czasu pełnego wdrożenia porozumienia o zawieszeniu broni na wschodzie Ukrainy, czyli przynajmniej do końca 2015 roku. "Wypełnienie porozumienia z Mińska jest absolutnym warunkiem do dyskusji o zmianie czy zniesieniu sankcji. To jest konsensus i nie widzę możliwości, by jakieś państwa UE mogły go teraz naruszyć, nawet gdyby chciały" - powiedział ekspert. Jego zdaniem świadczy to o tym, że środowy zamach w Tunezji, w którym zginęły 23 osoby, w tym dwóch polskich turystów, ekspansja dżihadystów z Państwa Islamskiego i niestabilność w Afryce nie spowodowały zmiany postawy Unii w sprawie sankcji wobec Rosji i konfliktu na wschodzie Ukrainy. "O ile prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> nie stanie się zwolennikiem pokoju na wschodniej Ukrainie, co jest bardzo mało prawdopodobne, to nie przewiduję żadnej sytuacji, która usprawiedliwiałaby zniesienie sankcji" - powiedział Freudenstein.