Zdaniem kierownik Pracowni Bezpieczeństwa Kulturowego Centrum Badań nad Ryzykami Społecznymi i Gospodarczymi Collegium Civitas dr Magdaleny El Ghamari terroryści stanowią bardzo zróżnicowaną grupę etniczną, religijną i narodowościową. "Patrząc na ten rynek terrorystyczny, bo tu już możemy mówić o rynku terrorystycznym, okazuje się, że są to bardzo różni ludzie, z bardzo odległych zakątków świata" - powiedziała ekspertka. Jak wyliczyła, są to zarówno ludzie, którzy mają bardzo dobre wykształcenie, jak i osoby z nizin społecznych. Są napędzane przez ideologię, wchodzą w machinę ideologicznego dżihadu i to oni staja się tym - jak powiedziała - narybkiem, który później jest wykorzystywany. "Więc z jednej strony religia - opium dla ludu - część ludzi radykalizuje się poprzez religię, część ludzi radykalizuje się poprzez wewnętrzne potrzeby społeczne, część osób ma po prostu kłopoty psychiczne i o tym też bardzo mocno się mówi w materiałach propagandowych" - tłumaczyła El Ghamari. Jak podkreśliła ekspertka: "w każdym państwie mamy do czynienia z siatkami, z grupami - na pewno nie samotnymi wilkami i ja zawsze mówię - nie ma kogoś takiego jak samotny wilk, ani 'solo terrorysta'". I przekonywała: "są to zorganizowane grupy, małe, które infiltrują lokalną społeczność i tam się po prostu asymilują i integrują. I nikt by się nawet nie poznał, patrząc na europejskie zamachy, że oni są związani właśnie z radykalnym islamem, nie tylko z organizacjami terrorystycznymi, ale mają pieniądze" - mówiła. Odpowiadając na pytanie o finansowanie terroryzmu, El Ghamari stwierdziła, że jest to niezwykle skomplikowana kwestia i ciężko jest wskazać dokładne źródła, bo w każdym regionie wygląda to trochę inaczej. "Z jednej strony Arabia Saudyjska, ją się wskazuje, o tym się mówi, czyli ruchy wahabickie, mówimy o tradycyjnym odłamie islamu, o salafitach, ale i o neosalafitach w Niemczech w Belgii, w Holandii, Wielkiej Brytanii, o nauczycielach, którzy migrują z Arabii Saudyjskiej do różnych ośrodków, związanych z nauczaniem Koranu, z nauczaniem właśnie w ośrodkach kultury muzułmańskiej i tam niestety radykalizują społeczność" - tłumaczyła ekspertka. Ale poza pieniędzmi z Arabii Saudyjskiej, "są to i grupy przemytnicze, jest to handel dziełami sztuki, handel kobietami, handel organami, handel dziećmi, jest to współpraca z grupami przestępczymi" - wyliczała ekspertka. El Ghamari zwróciła też uwagę na pieniądze, które pojawiają się w związku z kryzysem migracyjnym. "Okazuje się, że na wybrzeżu libijskim główna siatka przemytnicza jest świetnie dogadana z mafią włoską, ale nie tylko. Z grupami przestępczymi, które kontrolują poniekąd Morze Śródziemne, dogadują się z przemytnikami tam na miejscu i jednocześnie koordynują też działania o charakterze terrorystycznym" - mówiła. El Ghamari odniosła się również do wypowiedzi przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego, który powiedział w poniedziałek, że powinno się zamykać meczety po zakończeniu modlitwy, bo nie mogą być miejscem uprawiania polityki. "Analizując wszystkie zamachy, jakie miały miejsce, zawsze elementem wspólnym było to, że ci ludzie musieli się gdzieś spotykać i niestety bardzo często tymi miejscami były ośrodki właśnie skupiające się wokół kultury i religii, tak zwane szkoły koraniczne, medresy, które nie podlegały żadnej kontroli" - tłumaczyła. Jak wyjaśniała: "tutaj ani rząd brytyjski, ani oczywiście holenderski, niemiecki, możemy mnożyć, nikt tego nie kontrolował". W jej opinii problem został zmarginalizowany. "Dopóki nic nie wybuchnie, niestety, dopóki nic się nie dzieje, to przecież nie ma problemu" - zauważyła. "Odsuwanie tego problemu stało się czymś, z czym musimy sobie poradzić z uwagi na to, że to już dotyczy nas wszystkich" - powiedziała El Ghamari i podsumowała, że dopiero teraz politycy się ocknęli i go dostrzegli.