- Wizyta w Polsce była bardziej udana niż poprzednie, w Wielkiej Brytanii i Izraelu, bo Romney przynajmniej nie popełnił nowych gaf. W sumie jednak cała podróż wzbudziła wątpliwość, czy kandydat Partii Republikańskiej dojrzał do roli prezydenta i wodza naczelnego - ocenił Korb, który piastował stanowisko w Pentagonie za rządów prezydenta Ronalda Reagana. Jego zdaniem antyrosyjska retoryka Romneya nie przysporzy mu w USA - w tegorocznych wyborach prezydenckich - głosów wyborców polskiego pochodzenia. - Twierdzenia, że prezydent (Barack) Obama "opuścił Polskę", rezygnując z pierwotnego projektu tarczy antyrakietowej, nie spotka się z odzewem w kampanii wyborczej, nawet wśród Amerykanów polskiego pochodzenia - ocenia ekspert. Korb, związany ostatnio z lewicującym ośrodkiem analitycznym Center for American Progress, przypomniał wypowiedzi Romneya w Londynie, gdzie skrytykował przygotowania do igrzysk olimpijskich, i w Izraelu, gdzie uraził Palestyńczyków oświadczeniem, że "różnice kulturowe" między nimi a Żydami tłumaczą sukcesy ekonomiczne Izraela. - Nawet jeśli się tak uważa, nie można takich rzeczy mówić - powiedział. Doradca Romneya, Stuart Stevens, starał się bagatelizować we wtorek wpadki kandydata, mówiąc ironicznie, że "nie przejdą one do historii jako ważne". Podróż Romneya według niego "była wielkim sukcesem". - No cóż, oni muszą tak mówić... W ogólnym rozrachunku jednak gafy mu nie pomogą - replikował Korb. Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)