Zdaniem politologa Hrojsman, który uważany jest za członka ekipy prezydenta Petra Poroszenki, może nie być w stanie zrównoważyć interesów różnych grup wpływu na szczytach władz w Kijowie. "Po raz pierwszy od czasów ostatniego Majdanu doszło do tak silnego skupienia władzy w jednych rękach. Jest to sygnał, który zazwyczaj mobilizuje klasę średnią i społeczeństwo obywatelskie, choć nie oznacza to, że na Ukrainie od razu wybuchną protesty" - powiedział. Hlibowycki przypuszcza, że ta koncentracja władzy grozi tym, że na Ukrainie dojdzie do zmniejszenia aktywności w walce z korupcją i osłabienia reform. "Obawiam się, że zobaczymy jedynie zmianę fasady. Możliwe, że będzie to sprawniej podane i zaprezentowane społeczeństwu, ale interesy rządzących pozostaną nienaruszone" - podkreślił. Ekspert docenia zasługi Hrojsmana jako sprawnego zarządcy, który zmienił swoje rodzinne miasto, będąc merem Winnicy, ale zaznaczył, że doświadczenie to nie daje gwarancji, iż odniesie on sukces w reformowaniu całego kraju. "Hrojsman sprawował też funkcję przewodniczącego parlamentu i nie wszystkie reformy, które można było przeprowadzić przez Radę Najwyższą, przez nią przeszły. Tu chodzi nie tylko o liczbę potrzebnych głosów, lecz o pytanie, czy ówczesna koalicja tych głosów szukała. Jest to kwestia woli politycznej i zastanawiam się, czy Hrojsman ma dostateczną wolę do realizacji przemian" - powiedział. Odpowiadając na pytanie, jak długo będą trwały rządy Hrojsmana, Hlibowycki zaznaczył, że będzie to zależało od jego zdolności do balansowania między różnymi interesami. "Będzie to zależało od tego, czy będzie potrafił znajdować mądre kompromisy między systemem korupcji, reformatorami i różnymi graczami wewnątrz koalicji rządzącej. Na ile zechce być lojalny nie tylko wobec ekipy politycznej, której jest członkiem, ale i wobec społeczeństwa" - powiedział. "Uważam, że rząd Hrojsmana niewiele będzie się różnił od rządu jego poprzednika Arsenija Jaceniuka" - dodał. Z Kijowa Jarosław Junko