W sondażach największe szanse ma właśnie oligarcha z branży cukierniczej Petro Poroszenko. Chce na niego głosować około 25% Ukraińców. Na rzecz Poroszenki z udziału w wyborach zrezygnował też lider pratii Udar Witalij Kliczko. I to Poroszenko, zdaniem eksperta od spraw ukraińskich, ma naprawdę duże szanse na objęcie fotela prezydenckiego. Jak wyjaśnia Tomasz Piechal, biznesmen był obecny na Majdanie w najbardziej gorących momentach, jednocześnie nie był jednoznacznie kojarzony z politykami opozycji. Jego popularność w czasie rewolucji systematycznie wzrastała. Tomasz Piechal dodaje, że Poroszenko również na wschodzie i południu Ukrainy może nazbierać sporo głosów. Tradycyjna partia wschodnich części kraju, czyli Partia Regionów jest na razie w defensywie i chaosie. Oficjalnie wystawiła jako kandydata byłego gubernatora Charkowa - Michaiła Dobkina. Jednak w wyborach uczestniczy również wpływowa postać z Partii Regionów - Serhij Tyhipko. Byłą premier Julię Tymoszenko w sondażach popiera nieco ponad 8 procent badanych. Zdaniem eksperta, nie ma ona dużych szans na wygraną. Tomasz Piechal wyjaśnia, że Tymoszenko ma duży elektorat negatywny - Ukraińcy pamiętają zaprzepaszczone szanse po tzw. Pomarańczowej Rewolucji z 2004 roku i to, że wchodziła w konszachty nie tylko z Janukowyczem, ale też z Władimirem Putinem. Czy wybory przebiegną spokojnie i co się jeszcze zdarzy na Ukrainie do dnia wyborów, czyli 25 maja - nie wie nikt. Jednak na pewno, zdaniem Tomasza Piechala, nie obędzie się bez działań Rosji. Jak dodaje, Kreml będzie próbować nadal destabilizować sytuację na Ukrainie - nie tylko poprzez groźbę agresji, ale też poprzez działania agentów w pływu, czy też wojnę informacyjną. Rosja twierdzi, że prezydentem Ukrainy wciąż jest Wiktor Janukowycz. Skompromitowany polityk uciekł do Federacji Rosyjskiej i najprawdopodobniej ukrywa się w Rostowie nad Donem.